Chciałabym zacząć bardzo optymistycznie, ale przychodzi mi do głowy staropolskie przysłowie o tym, że jeśli starzec przeżył marzec, będzie żył. I nie! Nie ma w tym negatywizmu, raczej uczciwy realizm, któremu jestem wierna i który polecam. Marzec wcale nie jest najłatwiejszym miesiącem. Pejzaż wokół jeszcze nie zachęca. Śnieg się stopił. Widać to co przykrywał i mówiąc mocno naokoło wcale nie są to najładniejsze rzeczy. Z naszym życiem po zimie bywa podobnie.
Zanim z tego co jest wyłoni się to co prawdziwie piękne i dobre, minie jeszcze trochę czasu. Będzie trzeba, wziąć się z życiem za bary i trochę popracować. To nie zawsze są bardzo optymistyczne wnioski, zwłaszcza jeśli z zimowego snu budzimy się z niewielką energią.
A wracając do marca…jak świat światem, w marcu bywało ciężko. Głodno, zimno i smętnie. Po ostatnim lecie zostało byle co, do następnego daleko, a zima, jak to zima, trzymała wszystko twardą ręką. Przednówek. Czas postu, czas oczyszczenia, moment roku, w którym prawdziwa siła wychodziła na wierzch, a słabość okładała się poduchami – bywało że na zawsze. Jeśli przeżyjemy marzec – będziemy żyć. Będzie też bliżej wiosny – to pewne. A marzec mija szybko.
Marzec – witajcie na przednówku
Dziś nie ma przednówka. Przynajmniej nie w mieście. Może gdzieś głęboko, na wsi. Tam, gdzie się jeszcze żyje dosłownie z pracy własnych rąk i z tego, co da ziemia, a nie wyłącznie wymieniając swój czas i wysiłek na pieniądze.
Przednówek padł. Tak samo jak post. Żyjemy w czasach wiecznego karnawału. Nie czujemy jak bije zegar przyrody. Jesteśmy oderwani od naturalnych cykli przyrody i przez to, także od siebie. I to w gruncie rzeczy, wcale nie tak wspaniale, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Przez oderwanie od cykli przyrody i tego jak funkcjonuje świat, mamy często problem ze zrozumieniem cykli własnego życia. A i tu przecież nigdy nie ma wiecznej wiosny ani jesieni, zawsze coś się rodzi i umiera, a żeby zebrać, trzeba najpierw zasiać. Teraz w marcu, jest świetny czas na sianie – musisz tylko wiedzieć, co chcesz zasiać i jak najlepiej to zrobić.
Uszanuj to, co się zmienia
W świecie zawsze było tak, że była wiosna i lato, a po nich chłód i ciemność. Był czas jedzenia do syta i czas, kiedy należało sięgnąć do zapasów. Czas jabłek oraz lebiody, czas pokrzywy i rabarbaru. Był głód- nie ma czego zazdrościć. Ale był też pewien sens. Była radość z tego, co było, której, mam wrażenie, wielu z nas dziś brakuje.
Uderz się na początek tego marca w pierś i zobacz jak wiele MIMO WSZYSTKO masz. Za jak wiele rzeczy warto wyrazić wdzięczność. Co by było gdybyś, jak mówią mistycy, obudził się jutro TYLKO z tym, za co zdążyłeś, zdążyłaś podziękować?
Wiosna, po zimie, to nadzieja i radość. To wiara w to, że my też, nawet na najgorszym przednówku, na najgorszym “głodzie”, pustce, która jest w środku, też możemy się odrodzić. I tej myśli się trzymajmy!