Dziecko, dla matki może być centrum wszystkiego – może też być jedną z planet całego wszechświata. Jakkolwiek by się te relacje nie potoczyły, MAMA – zawsze dla dziecka pozostaje postacią centralną – do której się wraca – jeśli nie materialnie, to w myślach. Bez względu na to jaka ona jest, bez względu na to jaką relację udało się nam zbudować.
Biedne matki
Relacje na cenzurowanym
Olga Kersten-Matwin, w “Matkach i córkach”, pisze, że relacja ta jest bardzo paradoksalna. Zakłada wielką bliskość, ale z upływem czasu, także potrzebę ogromnej wolności. Matka, któregoś dnia, musi pozwolić dziecku dorosnąć. Podejmować własne decyzje, popełniać błędy, ponosić zyski i koszty niezależności. Bez tego nie będzie relacji, bez tego nie sposób mówić o prawdziwej dorosłości.
Najbardziej irytujące dla córek i pewnie także dla matek, są wzajemne ocenianie, stosowanie manipulacji, gra na emocjach, ingerencje w życie rodzinne i wychowanie dzieci. Tylko 14 % ankietowanych deklaruje, że wszystko w relacji z mamą jest ok. i ewentualne konflikty rozwiązywane są na bieżąco.
Gdy jest dobrze…
“Moja Mama jest moją najlepszą Przyjaciółką, wielkim wsparciem i opoka. Jedyne co mogłybyśmy zmienić to pozwolenie mi na całkowite uniezależnienie się.
Mama jest moja najlepsza przyjaciółką (tak naprawdę jedyną bo reszta to tylko koleżanki, z którymi nie chce wchodzić w bardziej zażyłe relacje). Niezależnie od tego jaką decyzję podejmuję ona mnie wspiera. Nie narzuca mi swojego zdania. (…). Mam 2 synów i czuje niedosyt bo nie mam córki, a chciałabym mieć z nią taką relację jak ja z moja mama. (…)
Chciałabym być dla swoich dzieci taką mamą jaką moja jest dla mnie, ot tyle 🙂
Zawsze mówiłam że ją kocham najbardziej na świecie. Słowo “mama” zawsze było dla mnie najpiękniejszym słowem na świecie. Odkąd sama zostałam Mamą, nabrało ono dla mnie głębszego sensu, znaczenia. Mój pierwszy dzień Mamy przepłakałam – z radości. Że jestem Mamą, i że mam Mamę. Najcudowniejszą i Najukochańszą na świecie. Jetem wdzięczna losowi, że dał mi córkę – dla której staram się być Dobrą Mamą – chcę żeby kiedyś poczuła to co czuje Mama obchodząc swój pierwszy Dzień Mamy – szczęście, radość, wdzięczność i ogromną miłość, nieporównywalną z żadną inną. Dla mnie relacja Matka – Córka jest jedną z piękniejszych jakie mam w swoim życiu. Mojej Mamie dziękuję za wszystko, za każdą chwilę jaką mi poświęca, za każdą ciepłą myśl, którą zawsze telepatycznie czuję, za każde słowo, gest, uśmiech czy łzę.”
Gdy jest źle…
“Brakowało mi mojej mamy która była nieobecna w moim życiu. Nieobecna w sensie wychowania, bycia ze mną, odbierania mnie ze szkoły, o czytaniu książki, spacerach, wspólnych rozmowach nie wspomnę. Mieszkałyśmy razem ale jakby w ogóle jej nie było.
Nigdy nie była dla mnie przykładem, rujnowała mi psychikę opowieściami o złym ojcu, kiedy byłam jeszcze bardzo mała. Była zawsze negatywnie nastawiona, zawsze kazała się wszystkim leczyć psychicznie.
Mama od zawsze chciała układać mi życie. Wysłała mnie na studia, z których mnie wyrzucono. O moim dziecku powiedziała, że jest “chyba nienormalne”. Cały czas uważa, że źle karmię, źle wychowuje i źle opiekuję się dziećmi. Nigdy w życiu mnie nie doceniła. “
“Moja mama, to toksyczna mama. Nie szanuje moich granic, nie respektuje moich decyzji, nigdy nie dorosła, chociaż uważa, że jest idealna, najmądrzejsza, najlepiej zna życie i ma prawo narzucać wszystkim swój punkt widzenia. Nie da się z nią rozmawiać. Zawsze dąży do konfrontacji, zna tylko życie w stanie kłótni, nie akceptuje stanów pośrednich”
Dobra, wspierająca relacja to prawdziwy skarb. Warto ją pielęgnować, warto rozwijać się i dawać sobie wzajemnie wolność. To co psuje układ pomiędzy matką, a córką, to przede wszystkim małostkowość i nieumiejętność odpuszczania.
Jednak nie zawsze się da. Wynika to przede wszystkim z jednego, oczywistego faktu: do relacji, tak jak do tanga, trzeba dwojga.
Jeśli nie ma współpracy, jeśli nie ma dobrej woli z obu stron, nie sposób się porozumieć. Można chcieć za dwoje, ale nie można się zmienić za dwoje.
Clarissa Pinkola Estees, pisze, że niektóre kobiety, pozostają dziewczynkami na zawsze. Nie jest ważne czy mają lat 30 czy 70. Dziewczynki są niedojrzałe, nie potrafią brać odpowiedzialności za to co robią i mówią, bywa że są skrzywdzone, niedoopiekowane przez własną mamę i wchodząc w dorosłe życie i dorosłe role, dalej zachowują się jak zranione, obrażone na świat dzieci. Nie są w stanie dać oparcia własnym dzieciom. Chętnie by się na nich wsparły. Oddały im trochę tego z czym sobie same nie radzą. Tu nie ma mowy o bezwarunkowej miłości i oparciu. Nie da się podzielić tym, czego się po prostu nie ma.
Niestety, psychologowie potwierdzają, że im “gorsza” (trudniejsza) była matka, tym mocniej jest obecna w przeżyciach i myślach dziecka. Bywa to obecność trudna i niszcząca.
To trudne, ale trzeba sobie z tym poradzić – jest to niezbędny element dorastania i dojrzałości. Jest to także warunek pójścia w rozwoju dalej, poza krąg skrzywdzenia, pretensji i wzajemnego ranienia się. Trzeba to przeboleć, przepracować, uznać że zdarzyło się tak z niczyjej winy, bo po prostu tak czasem układa się życie. Jeśli się tym nie zajmiemy, będziemy biegać po świecie próbując skompensować sobie to, czego nie dostałyśmy w relacji z mamą. Jest do bieg daremny, bo nigdy już nie będziemy mieć lat trzy czy dwanaście, nigdy już nie zdołamy wrócić do łona, w którym kochano nas za mało albo za bardzo. Za frustrację i wieczną walkę o to, czego nie można odzyskać, płaci się nieraz wysoką cenę.
By VISIT ST. Pete/Clearwater |
Podaj dalej, nie podawaj
jest pokłosiem tego, jacy byli ich rodzice, dziadkowie, poprzednie pokolenia. Generacja za generacją, podajemy miłość, odwagę, wiarę, nadzieję, siłę, ale i słabość, przemoc, agresję, uczucie zranienia, niedopasowania, nieadekwatności
czy skrzywdzenie. Widać to jak na dłoni.
Zmień siebie
stawiania granic. Czasem wzajemna miłość jest mocniejsza. A czasem nie.
18 komentarzy
Ważne w tym poście jest, by zrozumieć swoją odrębność i odnaleźć źródło sterowania wewnątrz.
Czasem łatwiej jest zrzucić na mamę przyczynę stanu naszego życia teraz. Ale nawet jak to robimy, to znaczy, że widzimy jakiś fakt. I to z nim należy coś uczynić. To, co zrobiła mama albo czego nie zrobiła należy już do przeszłości. Można plecak przepakować.
Będąc mamą niejednokrotnie łapię się na lęku wynikającym z poczucia sprawczości odnośnie przyszłości moich dzieci. Jakbym uważała, że to ja je wepchnę na określone tory i zdeterminuję ich los. Chyba to często przeszkadza i dzieciom i mamom.
W jakimś stopniu przecież wszystkie otaczające nas czynniki życiowe mają ten wpływ. Nie tylko mama.
Lubię myśleć o tym, że moje dzieci mówią mi, że czują się bezpieczne i kochane. Reszta należy do ich skrzydeł. Korzenie mają, bo wiedzą, że są kochane i mogą wrócić na bezpieczny aut w razie potrzeby.
A to bezpieczeństwo i miłość są pochodną granic i szacunku.
Potem idzie kolejno odpowiedzialność. Za wybory. Ale tych wyborów dokonują same.
Satysfakcją dla matki jest chyba obserwowanie jak jej dzieci dorastają, jak mocują się z życiem, jak dojrzewają, jak liżą swe rany i podnoszą głowę. I wielką radością zawsze będzie to, że mają poczucie przynależności i wspomnienia, do których wracają czule.
Tak. Przypomniał mi się Gibran:
Wasze dzieci nie są waszą własnością;
są synami i córkami samej mocy życia.
Jesteście ich rodzicami, ale nie stworzycielami.
Mieszkają z wami, a mimo wszystko do Was nie należą:
Możecie dać im swą miłość, lecz nie wasze idee
ponieważ one mają swoje idee.
Możecie dać dom ich ciałom,
ale nie ich duszom, ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości,
którego wy nie możecie odwiedzać
nawet w waszych snach.
Możecie wysilać się, by dotrzymać im kroku,
ale nie żądać, by byli podobni do Was,
ponieważ Życie się nie cofa,
ani nie może zatrzymać się na dniu wczorajszym.
Wy jesteście jak łuk, z którego wasze dzieci,
jak żywe strzały, zostały wyrzucone naprzód;
Strzelec mierzy do celu na szlaku nieskończoności
i trzyma cięciwę napiętą całą swą mocą,
żeby strzały mogły poszybować szybko i daleko.
Poddajcie się z radością rękom Strzelca,
ponieważ on kocha równą miarą i strzały, które szybują,
i łuk, który pozostaje niewzruszony.
piękny wiersz! mądry i pełny …
teraz własnością dzieci czuje się cała administracja państwowa…
Świetny wpis 🙂
Prawdziwy i dający do myślenie. Pisałam u siebie już kilkukrotnie o relacjach, nie tylko rodzic – dziecko, ale także ogólnie, o wpływie na drugiego i jak ważne jest pamiętać, że aby wymagać od innych najpierw zacznijmy wymagać od siebie. Jeśli Cię zainteresuje zapraszam do mnie: http://www.ciekawskie.pl/2014/04/relacje-jak-je-rozpotrywac oraz tutaj http://www.ciekawskie.pl/2014/04/kocham-cie-mamo/ a przede wszystkim tutaj http://www.ciekawskie.pl/2014/03/zacznij-od-siebie/ Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że wstawiam linki, ale mamy podobne patrzenie i jak czytałam Twój tekst, to jakbym słyszała siebie 🙂
Ja się zatrzymałam na tym cytacie – wypowiedzi jednej z czytelniczek:
"Mama jest moja najlepsza przyjaciółką (tak naprawdę jedyną bo reszta to tylko koleżanki, z którymi nie chce wchodzić w bardziej zażyłe relacje)."
Mam wątpliwości czy tak ma być. Czy relacja z mamą może dorosłej kobiecie zastąpić głębsze relacje z innymi kobietami? Czy nie brzmi to raczej niepokojąco jeśli tak jest?
Trzeba by zapytać co znaczy dla tej osoby przyjaźń no i czy to jest dla niej ok? Czy zaspokaja jej potrzeby relacji z kobietami?
26.05.10.Oława
„Nie takie proste matką być”
Nie takie proste matką być
Nie wystarczy dziecko urodzić
Trzeba jeszcze je wychować
Mądrze kochać edukować
Nauczyć wiary w siebie
Pokory i odwagi
Wiary i miłości
Do Boga i ludzkości
Nie myśl że to proste kochanie
Przekonasz się jak matką zostaniesz
Molekułka
Ciekawy tematy. Moja relacja z mama jest wzorowa, teraz będąc sama matką , jeszcze bardziej ją doceniam, bo ja nie mam tyle cierpliwości w wychowaniu dzieci co ona. Ewa
Świetny tekst. Doskonale oddaje sedno skomplikowanej relacji matka – córka. Podczas czytania akapitu "Gdy jest dobrze…" mało się nie popłakałam. Chyba będę zaglądać tu częściej. Powodzenia!
hmmm bardzo ciekawy materiał…w zasadzie podsumowujący moje doświadczenia z ostatnich 3 lat. Po latach emigracji wróciłam do Polski nie zdając sobie sprawy, że prawdziwy powód powrotu to "przerobienie" relacji z matką. Teraz jestem na etapie Zmień siebie 🙂 Trudna i bolesna to była droga, ale miło jest pomachać do światełka w tunelu, które jest już coraz większe 🙂 Dziękuję za retrospekcję :)….a weszłam na tego bloga w całkiem innym celu a tu taka niespodzianka! 🙂
Świetny tekst!!! jestem mamą 5latka ale pomimo mojego wieku34lata. Moja mama do tej pory jest moją najlepszą przyjaciółką i mam do niej bezgraniczne zaufanie i w ogóle nie uważam aby to miało wpływ na moje relacje z moimi przyjaciółkami rówieśniczkami.
Jestem już starą matką .Za dużo strapień i bólu by opisać. Córka od urodzenia była żródłem trosk i walki o życie,o zdrowie.Udało się…Ale gdy dorastała miejsce pierwsze zajęły'' przyjaciólki''.To ONE były autorytetem. Mnie nawet mamą nie nazywała,tylko jakieś dziwne zwroty, przeplatane obelgami ,pogardą manifestowaną przy koleżankach. Myślałam,,,,urodzi dziecko,zmieni się,zrozumie….Nie zrozumiała.Nadal chce dominować,zero szacunku ,zrozumienia, publiczne obrażanie. Przegrałam,chociaż jedyną winą była troska i miłość do dziecka.Wcale nie nadoopiekuńczość, akceptowałam jej wybory,może tylko delikatnie coś sugerując,tłumaczenia dlaczego tak byłoby lepiej,w końcu lata doświadczeń życiowych…Nie doceniła. Szkoda.Poniosłam porażkę,albo…moje dorosłe już dziecko jest chore? Ciężko mi bardzo,bo czuję iż to ostatnie lata i nie znajdę w córce oparcia…Zresztą,ona sama go potrzebuje.
Trudna relacja. Pisze to jako córka niemłodej już matki Dziś jestem po 60.Widzę, ze nie zawsze Ją rozumiałam spierałyśmy się często.Teraz rozumiem, że ukształtowały Ją ciężkie przeżycia- wojna,utrata bliskich, wczesne wdowieństwo.Zawsze wiedziałam, że ma silny charakter, że potrafi walczyć o to, co ważne. Okazuje się, że ja też potrafię. To już blisko 20 lat od Jej śmierci. Mogę powiedzieć: Dziękuję Ci Mamo.Wracając do wpisu Pani.Córka ma trudny charakter,to nie jest Pani wina.Proszę się o nic nie obwiniać,zrobiła Pani tyle, ile mogła.Pozdrawiam Panią.
Czytam Pani wpis i tyle podobieństw do mojej relacji z córka widze. Ja tez przegrałam
Ten post mam w komputerze w zakładkach. Czasem otwieram i czytam kolejne komentarze, szukając odpowiedzi, dlaczego moja dorosła córka napisała mi sms żebym do niej nie dzwoniła bo po rozmowie ze mną jest podenerwowana i nie może spać, że nigdy nie byłam jej bliska, że jestem fałszywa a ona nie musi mieć racji, tylko chce być szczęśliwa. Nie chcę tu pisać o całych latach problemów jak dorastała i później jak oszukiwała, wymyślała nieprawdopodobne historie i wikłała mnie w nie,obym ją nie wydała. Wiele lat szukałam w sobie winy, zadawałam sobie pytanie, co zrobiłam źle? Ostatnie stwierdziłam, że wychowałam córkę jak umiałam, w innych czasach niż są teraz, ale miała wszystko. Sama kiedyś powiedziała, że nie zabraniałam jej niczego, chciałam dać to co sama nie miałam. Teraz ma rodzinę, dobrego męża, który zapewnił jej bardzo dobre warunki materialne, wspaniałe dzieci (młodsza wnuczka mnie nie zna, mieszkają 500 km ode mnie) które kocha, kończą budować dom, który nie widziałam. Rodzice męża córki, jadąc do nich, zatrzymują się w hotelu, bo brakuje dla nich miejsca w 100 metrowym mieszkaniu. Cieszę się, że niczego jej nie brakuje. Tylko nie rozumiem, dlaczego teraz jak ma wszystko, nie chce odbierać ode mnie telefonów. To wszystko trwa a ja nie umiem się z tym pogodzić. Przegrałam.
Nie znam waszej historii, pewnie jest znacznie bogatsza niż ten komentarz i trudno coś podpowiedzieć. Czuję Twój żal i smutek. Czasem tak bywa i obwinianie się też nic nie da – z jakiegoś powodu ta więź nie powstała, albo wywołuje w córce takie emocje i ona się przed tym chroni jak umie.
Spójrz na takie relacje innych kobiet w waszej rodzinie. Jakie były twoje relacje z matką, twojej matki z jej matką? Być może jeszcze innych bliskich kobiet? Jakie było źródło problemów? Co się tam zadziało?
Może tam znajdziesz jakąś odpowiedź.
Dziękuję za odpowiedź. Za to, że poświęciłaś mojemu problemowi swój czas. Wiem, że nie można zająć stanowiska jeśli wysłucha się tylko jednej strony. Tu każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Gorąco pozdrawiam !