Pojechałam do Gdyni na chwilę, żeby wziąć udział w SEEBLOGGERS. Wróciłam z potężną dawką inspiracji i pytaniem, które trafiło do mnie skoro świt na gdyńskiej plaży.
Where is your empire today? Gdzie jest dziś Twoje królestwo?
Nie wierzę w pytania, które padają przypadkiem. Ani w spotkania, co są ot tak, bez powodu.
Wszystko jest po coś. Na przykład po to, aby czegoś się o sobie dowiedzieć.
Zapraszam Was na spacer po plaży.
I do odpowiedzenia sobie na pytania o to, gdzie, po co i jak budujecie swoje własne “królestwa”.
Czym dla Ciebie jest imperium? I wreszcie, kto jest twoim Imperatorem? Kto tym wszystkim rządzi? Czy widzisz swój wpływ?
Świadomość. Świadomość głupcze.
Dobrego tygodnia!
Czujecie ten wiatr od morza?????? Tak, to naprawdę Bałtyk 🙂
17 komentarzy
O wpływie Małgosiu powiadasz….. Otóż jestem przekonana, że nie mamy go na nic. Mamy wpływ na to, jak sobie radzić z tym, co świat nam daje lub zabiera. Ale tak naprawdę w życiu nie sprawdza się zasada, że określona formuła działań przynosi określoną formułę skutków. Wszystko płynie. Kontroli nie mamy nad niczym, nad niczym wpływu i po prostu już tak jest…. Trzeba płynąć.
Królestwo to ja. Tylko tyle i aż tyle. 🙂
a na siebie? na to jak reagujesz na to co Cię spotyka i co dostajesz? Na to masz wpływ 🙂 A to wiele, często zasadniczo zmienia. Pomyśl o tym 🙂
A że płynie? Płynie. To prawda:)
Czyli chodzi o to, że może i mamy wybór, jak reagować, ale nie mamy wpływu już na to, co nam ta reakcja da, o ile wiąże się z działaniem zewnętrznym. Albowiem na to znowu nie mamy wpływu. Na przykład – ktoś nas skrzywdził, wybaczamy, nie odgrywamy się, odchodzimy. A krzywdziciel przez to jeszcze bardziej nas krzywdzi. Więc nasza reakcja na to, co nas spotyka jakaś tam jest (przez nas wybrana), ale świat i tak robi swoje.I nad tym nie ma się nijakiej kontroli. Można tylko sobie tworzyć w sobie podbudowę, ale świata to nie zatrzyma.
Nie rozumiem twojego wywodu, ale podejrzewam, że mówimy o tym samym. Mamy wpływ na to, żeby np. nie pozwolić się krzywdzić. Jeśli mąż mnie bije, to mogę się z nim rozwieść. Zdecydowanie powiedzieć "Nie" krzywdzeniu mnie. To czy on skrzywdzi kogoś innego, to jest poza moim wpływem. Na niego nie wpłynę ( chociaż mogę np. zgłosić sprawę na policję, sprawić, że poniesie pewne konsekwencje swojego zachowania i być może przemyśli sprawę). Ale zawsze mogę powiedzieć stop takiej sytuacji i to jest realny wpływ, jaki mam na swoje życie.
Nie rezygnujmy z wpływu tam gdzie go mamy.
Bo w wielu miejscach jednak mamy.
Kochana, nie przeczytałaś uważnie mojego komentarza.
"Mamy wpływ na to, jak sobie radzić z tym, co świat nam daje lub zabiera." – a zaraz – " Kontroli nie mamy nad niczym, nad niczym wpływu i po prostu już tak jest.". Mam dysonans poznawczy bo to się dla mnie wyklucza. Ale jeśli myślisz jak wyżej, tak jak napisałam, o wpływie na siebie samą i na to jak reagujemy, to ok, mówimy o tym samy:)
Gosia,
jakie ładne te morskie pejzaże!
Nie mamy wpływu na niespodzianki, które zgotowało nam życie. Ja nie miałam wpływu na to, że mój mąż umarł z dnia na dzień, ale miałam wpływ na to kim będę po jego śmierci, jak będę nosić żałobę po nim, co zrobię każdego dnia w moim życiu. Moja teściowa, krzywdziła mnie każdego dnia, ale ja miałam na to wpływ, odeszłam tam gdzie już mnie jej jad nie dosięga i nie daje się krzywdzić. Nie mam wpływu na złodzieja, choć mogę zrobić dużo rzeczy by mnie nie okradł…jednak wierzę, że nic się nie dzieje bez przyczyny, nic!! tak samo każda osoba, którą poznaje może wnieść w moje życie zmiany od mikro do makro, to ode mnie zależy czy się nad daną znajomością pochylę i dostrzegę wartości. Możemy być rzeką i płynąć z prądem, ale możemy też jak każda rzeka zmieniać koryta i szukać nowych dróg. Piękne zdjęcia, nie wiem czy jeszcze kiedyś odważę się na spacer po plaży, bo wspomnienia są jeszcze bardzo silne i bolesne…miłego dnia:)
Florysztuko,
dziękuje Ci za ten piękny i poruszający komentarz. Ściskam Cię mocno ale i delikatnie, życzę dużo sił!
"Możemy być rzeką i płynąć z prądem, ale możemy też jak każda rzeka zmieniać koryta i szukać nowych dróg." – cudne zdanie. Dokładnie tak.
Nieważne jak to nazwiemy – wpływ, wybór, własne królestwo… Prawda jest taka, że liczy się tylko tu i teraz. Bo właśnie to tu i teraz coś nas dosięga i coś z tym robimy. A że w życiu wszystko jest po coś…. Noooo to takie już na wyrost dodawanie sobie odwagi w dokonywaniu tych wyborów….
Zgadzam się z przedmówcą powyżej. Nie mamy wpływu na nic. Ale żyjemy. Wybór to życie. Życie, którego doświadczamy, które raz nas niesie, innym razem daje się nam poprowadzić. Wszystko się zmienia. Sztuką jest chyba uświadomienie sobie, że mamy tylko ten krótki kawałek czasu tu i teraz i od nas zależy, jak go będziemy przeżywać, co będziemy czuć, co będziemy chcieć, co robić.
A reszta? Była jest i będzie. Wiatr smagający mury zamku zawsze był i słońce także. Na to właśnie wpływu nie mamy w naszym królestwie. Możemy się smucić wichurą, ochronić przed nią lub podziwiać jej piękno. Ze słońcem podobnie – wysuwać twarz w kierunku jego ciepła, zakładać kapelusz albo pomstować na upał. Co kto woli. Amen 🙂
Kurczę, czytam tego bloga od jakiegoś czasu i o ile podczas lektury łapię dobry nastrój, o tyle potem w życiu jak się zastanawiam nad tymi wszystkimi receptami Małgosi, to wpada w irytację.
To się tak pięknie i łatwo pisze. Prawda życia, prawda ekranu, jak to mówią.
I ten wpływ. Życie nas nie oszczędza, ale zawsze jednym jest lepiej niż drugim. I nie uwierzę, że to tylko od nastawienia zależy i tej oto pracy nad swoim wnętrzem. Jedni mają po prostu w życiu lepiej, inni gorzej. I choćby się skichać człowiek chciał, to i tak dostanie to, co ma dostać od losu. I tyle. Taka karma.
Moja droga, cieszę się, że przynajmniej w czasie lektury łapiesz dobry nastój:)
Tylko to czytanie, to za mało. Żeby coś się zmieniło, żeby zmiany były trwałe i prowadziły przynajmniej w zbliżonym do zamierzonego kierunku, to potrzeba działać!! Ja wiem, że nie zawsze się udaje. Ale to wcale nie znaczy, że nie warto próbować. Jeśli to pozostanie w sferze myślenia i planów na "kiedyś" i w takim poczuciu, że to całe gadanie to g.. warte, to irytacja będzie coraz większa.
Nie znam nikogo, kto od samego czytania literatury motywacyjnej nabrałby przekonania, że MOŻE. 🙂 Przynajmniej nie na długo. To się zdobywa w boju:)
A co do końcówki, to strasznie to deterministyczne. Czy pójdę w lewo, czy w prawo, czy nigdzie nie pójdę to i tak będzie co ma być, bo taka moja karma i nic nie poradzę????
Wiesz, naprawdę, WSZYSCY mamy przesrane. Polecam bardzo ten tekst u mnie, znajdziesz go między innymi w top 10. A przecież jedni żyją szczęśliwiej, pełniej, a inni wiadomo, szkoda gadać.
Co zrobisz z tym co masz? z tym co dostałeś? Nawet jak mało? To jest strefa twojego wpływu. Nie wszystko da się zaplanować, nie raz i nie dwa nas życie zaskoczy, ale zawsze możemy próbować, wybierać i sprawdzać różne opcje, zwłaszcza wtedy kiedy nam smutno i źle.
Wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam!!
A co ma się dostać od losu? I czy naprawdę w życiu chodzi TYLKO o dobry nastrój? Bo ja myślę, że nic nam się od życia nie należy. A dobry nastrój się po prostu miewa. Czasem. Najczęściej po dobrej pracy bądź dobrym wypoczynku, jako skutek niejako uboczny tego, w co się samemu zaangażowało.
Są okoliczności, są sytuacje, po których ciężko się pozbierać. Niemniej i one są po coś. Naprawdę wiem, o czym mówię.
Ojjj Kochani, żywa dyskusja. Chociaż jakby dryfuje z dala od tematu. Ktoś napisał, że królestwo to my. I to jest chyba sedno. Dzieje królestw też bywają różne – jak i życie. Zauważyłam, że spierają się dwie opcje – tych, którzy uważają, że mamy wpływ i tych, którzy oddają wszystko losowi.
Ale chyba nie jest tak w obu przypadkach. Robimy coś ze sobą, dla siebie, wpływamy. Czasem ten wpływ widać, czasem nie, często uwidacznia się później, bywa, że czas potrzebuje czasu albo widzimy dopiero efekt naszych działań, jak jesteśmy wystarczająco dojrzali, mocni, mądrzejsi, lepsi (itd), żeby zrozumieć, co nam się przydarza. Czasem nasz wpływ na zewnątrz nic nie daje albo tak nam się wydaje. Czasem karma bierze wszystko. Albo tak to wygląda. Ktoś powyżej podsumował, że wszystko płynie. To prawda. My też. Ale życie to radość, smutek, słońce i deszcz. Trzeba w nim siły i pokory, trzeba refleksu i cierpliwości, trzeba przeć do góry, do przodu ile sił, ale trzeba też odpuścić. W którym momencie nasz wpływ się pokaże – to pokaże czas.
Myślę, że sedno dyskusji leży gdzie indziej.
Mówiąc o wpływie mamy na myśli – efektywność. Ale to nie o to chodzi.
Uważam, że mając na myśli wpływ powinniśmy myśleć o swoim potencjale, zasobach, o chwili obecnej i życiu dokładnie w niej. Zaglądanie do przodu, do tyłu, porównania….. to nie ma sensu.
A karma? Przeplata się nam z naszymi działaniami – planowanymi, instynktownymi, z akcjami i reakcjami, również je determinuje przecież.
Wszystko należy do życia. Po prostu.
Bardzo ładnie i rozważnie napisane 🙂 Dziękuję:)
No jak to? Oczywiście ja jestem swoim własnym imperatorem 🙂
電子郵件行銷