Wiosną
i latem płakała nocą, a rankiem zbierała mokre poduszki, suszyła w
młodym słońcu jak pokrzywy, zbierała myśli w tobołek i szła w nowy
dzień. I tak było dobrze. Myśli poddawały się tej dyscyplinie, karne i
wierne, robiły co chciała. Potem przyszła jesień, słońce nie
przychodziło co dnia, łzy nie wysychały, a pościel zaczynała lepić się
od smutku, który przenikał ją coraz bardziej i bardziej, do szpiku
kości. Zima zastała ją w rozsypce: białe kobierce śniegu, mroźne
poematy, szklane malunki; nie interesowały jej wcale; jej dusza zapadła
się głęboko, a w oczach pozostała pustka, której nie wypełniało już nic.
Czarny świat, czarne myśli, demony duszy wypełzły z najczarniejszych
kątów, świat stał się nie do zniesienia.
i latem płakała nocą, a rankiem zbierała mokre poduszki, suszyła w
młodym słońcu jak pokrzywy, zbierała myśli w tobołek i szła w nowy
dzień. I tak było dobrze. Myśli poddawały się tej dyscyplinie, karne i
wierne, robiły co chciała. Potem przyszła jesień, słońce nie
przychodziło co dnia, łzy nie wysychały, a pościel zaczynała lepić się
od smutku, który przenikał ją coraz bardziej i bardziej, do szpiku
kości. Zima zastała ją w rozsypce: białe kobierce śniegu, mroźne
poematy, szklane malunki; nie interesowały jej wcale; jej dusza zapadła
się głęboko, a w oczach pozostała pustka, której nie wypełniało już nic.
Czarny świat, czarne myśli, demony duszy wypełzły z najczarniejszych
kątów, świat stał się nie do zniesienia.
I
wtedy, w środku dnia, albo ciemnej nocy – zupełnie bez znaczenia – bo
dzień był jak noc , a noc jak czarna czeluść, bez dna i barw; miała
sen. W tym śnie kobieta o ramionach jak drzewne gałęzie, kobieta o ciele
jak drzewny pień, wzywała ją do siebie i odganiała z ramion czarne
ptaki. Jej siła była hipnotyzująca, jej oczy jak gwiazdy, stała po
środku lasu, a ten rozstępował się przed nią, robił jej miejsce, w
zupełnej ciszy lekko falował, wzywał ją – mamił, obiecywał.
wtedy, w środku dnia, albo ciemnej nocy – zupełnie bez znaczenia – bo
dzień był jak noc , a noc jak czarna czeluść, bez dna i barw; miała
sen. W tym śnie kobieta o ramionach jak drzewne gałęzie, kobieta o ciele
jak drzewny pień, wzywała ją do siebie i odganiała z ramion czarne
ptaki. Jej siła była hipnotyzująca, jej oczy jak gwiazdy, stała po
środku lasu, a ten rozstępował się przed nią, robił jej miejsce, w
zupełnej ciszy lekko falował, wzywał ją – mamił, obiecywał.
Po
raz pierwszy od tygodni wstała z łóżka. Zgrabiałymi dłońmi wiązała
buty, zapinała ciepły płaszcz i wchodziła w szary świt. Ludzie
śpieszyli się jak zwykle; a ona szła wbrew tłumowi, dalej i dalej, aż
jej nogi poczuły krążącą szybciej krew, a policzki zapałały czerwienią.
raz pierwszy od tygodni wstała z łóżka. Zgrabiałymi dłońmi wiązała
buty, zapinała ciepły płaszcz i wchodziła w szary świt. Ludzie
śpieszyli się jak zwykle; a ona szła wbrew tłumowi, dalej i dalej, aż
jej nogi poczuły krążącą szybciej krew, a policzki zapałały czerwienią.
Było
cicho, jej stopy zostawiały ślady w mokrym śniegu, jej oddech burzył
milczenie. Ptaki smutku , onieśmielone, zostały z tyłu. Kiedy doszła do
sadzawki, tej na której jako dziecko puszczała kaczki – na brzegu, u
wrót lasu, zobaczyła ją. Mandragorę, drzewną laleczkę. Wzięła ją lekko w
ramiona, otuliła materiałem, rozejrzała się wokół i zaczęła biec. Z
każdym krokiem gubiła po kawałku: smutki, zgryzoty, balast słów jak
ołów, demony i demonki, chochliki złych myśli. Biegła przed siebie, aż
dotarła do domu. Otworzyła okna, zebrała śmieci, zapaliła światła.
Podarła najlepszą bluzkę, otuliła laleczkę. Położyła ją w cieple,
potarła dłonią, ucałowała. Zaparzyła herbatę, pozwoliła by parzyła jej
usta. Umyła włosy, otuliła miękkim ręcznikiem, usiadła w fotelu. Nim
zdołała zebrać myśli; zasnęła. We śnie drzewne laleczki tańczyły w
wiosennym słońcu, a demony jak cienie pryskały jak mydlane bańki.
cicho, jej stopy zostawiały ślady w mokrym śniegu, jej oddech burzył
milczenie. Ptaki smutku , onieśmielone, zostały z tyłu. Kiedy doszła do
sadzawki, tej na której jako dziecko puszczała kaczki – na brzegu, u
wrót lasu, zobaczyła ją. Mandragorę, drzewną laleczkę. Wzięła ją lekko w
ramiona, otuliła materiałem, rozejrzała się wokół i zaczęła biec. Z
każdym krokiem gubiła po kawałku: smutki, zgryzoty, balast słów jak
ołów, demony i demonki, chochliki złych myśli. Biegła przed siebie, aż
dotarła do domu. Otworzyła okna, zebrała śmieci, zapaliła światła.
Podarła najlepszą bluzkę, otuliła laleczkę. Położyła ją w cieple,
potarła dłonią, ucałowała. Zaparzyła herbatę, pozwoliła by parzyła jej
usta. Umyła włosy, otuliła miękkim ręcznikiem, usiadła w fotelu. Nim
zdołała zebrać myśli; zasnęła. We śnie drzewne laleczki tańczyły w
wiosennym słońcu, a demony jak cienie pryskały jak mydlane bańki.
Ranek
otulił ją mgłą. Z każdym dniem czuła jak wracają jej siły. Wiosną,
poszła do ogrodu, tuż za oknem, otuliła laleczkę czarną ziemią i
pozwoliła jej rosnąć. Latem wypuściła zielone liście, jagody jak małe
czarne perły, pachniała tajemnicą i dzikością.
otulił ją mgłą. Z każdym dniem czuła jak wracają jej siły. Wiosną,
poszła do ogrodu, tuż za oknem, otuliła laleczkę czarną ziemią i
pozwoliła jej rosnąć. Latem wypuściła zielone liście, jagody jak małe
czarne perły, pachniała tajemnicą i dzikością.
Kiedy
czasami, świeżym świtem zdawało jej się, że smutek wraca, biegła do
ogrodu, pocierała dłońmi czarną ziemię, wąchała liście i coś cicho
szeptała.
czasami, świeżym świtem zdawało jej się, że smutek wraca, biegła do
ogrodu, pocierała dłońmi czarną ziemię, wąchała liście i coś cicho
szeptała.
Takie
jak ona nie boją się piekła, bo zaznały go w sobie. Takie jak ona
wierzą; że będzie lepiej, że dusza zna rozwiązanie, że w snach
przychodzi do nas wiedza starsza niż ziemia, która nas nosi .
jak ona nie boją się piekła, bo zaznały go w sobie. Takie jak ona
wierzą; że będzie lepiej, że dusza zna rozwiązanie, że w snach
przychodzi do nas wiedza starsza niż ziemia, która nas nosi .
Takie jak ona palili na stosie. Nie bójcie się ich, nie drżyjcie.
Jestem jedną z nich.
4 komentarze
Piękne!
napisał: chuda25 2012/05/31 09:48:20
Widziałam dziś Panią w DDTVN i stąd moja wizyta :). Jestem zachwycona, bajka przepiękna, świetnie napisana:). Wzruszyłam się… Tala
napisał: Gość: sawickan@gmail.com, dynamic-78-8-213-32.ssp.dialog.net.pl 2012/06/01 14:46:57
Pozdrawiam i zapraszam częściej:)
CLINIQUE 倩碧線上購物官網。瀏覽Clinique倩碧官方網站,了解更多線上購物、護膚、彩粧、香氛及禮品詳情。通過過敏性測試,百分百不含香料。
WordPress 設計開發