Poczucie bezpieczeństwa jest bardzo istotną ludzką potrzebą. Bez niego nie możemy rosnąć, rozwijać się, ale także zwyczajnie zdrowo egzystować. Warto wiedzieć, że dociskanie się w sytuacjach dużej zmienności, stresu, nie działa. Aby„pójść w rozwój”, działać, musimy o siebie zadbać. Potrzebujemy poczuć, że stoimy na własnych nogach, znaleźć elementarne poczucie własnego bezpieczeństwa. I tu dla wielu zaczynają się schody. Bo co to właściwie oznacza być bezpiecznym? Nie jest to pojęcie ścisłe, nie da się go określić w sposób twardy, materialny.
Jedni będą się czuć bezpiecznie, nie mając nic stałego ani pewnego, inni będą drżeli przed każdą utratą, nawet jeśli mają bardzo dużo. Myśląc o bezpieczeństwie i o tym, jak się czujemy, warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
Po pierwsze, życie jest ZMIANĄ
Uzależnianie więc tego, czy czuję się bezpiecznie, od faktu, że nic się nie zmienia, trwa, jest irracjonalne. Z pewnością nie sprawdzi się w kryzysie, który z gruntu rzeczy jest stanem dużej zmienności i reagowania na nią.
Idealnie ujmuje to Wojciech Eichelberger, który pisze:
„Poczucie bezpieczeństwa, które zależy wyłącznie od zewnętrznej sytuacji, nie jest prawdziwym poczuciem bezpieczeństwa. Co to za sztuka czuć się bezpiecznie w bezpiecznych okolicznościach? Bo też są dwa poczucia bezpieczeństwa: fundamentalne, wynikające ze świadomości, że jesteśmy elementem życia, i psychologiczne, wynikające z naszych doświadczeń, przekonań i innych uwarunkowań, m.in. systemu rodzinnego, kultury i obyczajowości”.
Po drugie, lęk, który czujemy, nie jest tożsamy z prawdziwym zagrożeniem.
Skąd się więc bierze nasz lęk? Co stoi za lękiem?
Lęk jest potężnym orężem. Strach sprawia, że można nami z łatwością manipulować, wiele osób pozbawia zdrowego rozsądku, doprowadza na skraj wytrzymałości psychicznej.
Lęk jest atawistyczny, często nie potrafimy sobie z nim radzić i równie często nie wynika z realnych, racjonalnych przesłanek. Natura wmontowała nam mechanizmy związane z lękiem i strachem po to, byśmy przetrwali. Gdyby nasz praprzodek nie umiał ocenić zagrożenia, gdyby się nie bał np. stanąć naprzeciw niedźwiedzia i zaryczeć, prawdopodobnie nie przekazałby dalej swoich genów, a cała historia skończyłaby się tragicznie. Strach więc bardzo nam się przydaje, człowiek bez strachu nie ma prawa przetrwać, a jeśli ktoś mówi, że niczego się nie boi, prawdopodobnie jest psychopatą lub… idiotą.
Lęk jest jednak konstrukcją znacznie bardziej złożoną i nie do końca w 100% przydatną.
Z pewnością jest olbrzymim pożeraczem energii. Nie mobilizuje nas jak strach, nie każe szukać rozwiązań i racjonalnie mierzyć się z rzeczywistością, za to plącze nas w jakiejś malignie obaw, knowań i wymyślonych teorii. Aż 99% rzeczy, które nas martwią, które wywołują nasz lęk, nigdy się nie zdarzy. Jeśli jednak poświęcamy na ten lęk prawie cały swój czas, a podszyci nim, funkcjonujemy na wiecznej adrenalinie i strachu, sami sobie szkodzimy.
W stanie, w którym nie potrafimy oswoić swojego lęku, nie możemy także doświadczyć elementarnego poczucia bezpieczeństwa. Dlatego oswajanie swojego lęku powinno być pierwszą czynnością, która prowadzi nas w tym kierunku.
Pamiętaj, że lęk to nie tylko kwestia złego samopoczucia, strachu przed życiem, ale wiele innych negatywnych konsekwencji. Lęk sprawia, że:
- możemy mieć mniejszą odporność na choroby – co za tym idzie, możemy być BARDZIEJ narażeni na zachorowanie;
- zwiększa się ryzyko wystąpienia chorób serca;
- u wielu osób występują objawy psychosomatyczne: bóle brzucha, biegunka, bóle głowy, migreny;
- pogarsza się stan osób chorych na depresję, może wywołać ataki paniki, wzmocnić myśli samobójcze.
Jak oswoić lęk? Co pomaga poczuć się bezpiecznie?
Nasz lęk, jak już wspomniałam, jest atawistyczny, umiejscowiony gdzieś głęboko pod skórą. To przede wszystkim lęk przed śmiercią i poważną chorobą. Być może mamy go w swojej pamięci komórkowej, bo otrzymaliśmy go od naszych przodków. Tych lęków zresztą możemy mieć więcej i o tym także tutaj. Przyjrzyjmy się mu i sprawdźmy, co możemy z nim zrobić. Czy na co dzień naprawdę o siebie dbamy? Dlaczego dajemy się owładnąć panice?
Jeśli czujesz, że ogarnia Cię fala paniki, przede wszystkim zminimalizuj bodźce, które ją wywołują. Poszukaj równowagi. Idź na spacer. Poćwicz kwadrans jogę w domu. Usiądź i oddychaj. Przyjrzyj się swoim emocjom. To z pewnością możesz dla siebie zrobić!
Natalia de Barbaro pisze, że lęk jest energią fizyczną.
„Zanim obrośnie słowami i zamieni się w historię o tym, co strasznego mi się przytrafi, jest kulką, motkiem energii w moim brzuchu (być może Ty czujesz go gdzie indziej), falą rozchodzącą się po ciele. Nie ma innej drogi niż przez sam środek tej energii”.
Lęk trzeba poczuć. Trzeba w niego wejść i go zobaczyć, tak strasznym jak jest. Jeśli chcesz się pozbyć lęku, musisz się z nim zmierzyć, bo lęk wzrasta, kiedy stawiamy mu opór i udajemy, że go nie ma. Wyobraź sobie sytuację, która wywoływała w Tobie lęk, kiedy byłaś/byłeś dzieckiem. Na przykład lęk przed ciemnością. Jeśli w nią wejdziemy, po chwili przerażenia zobaczymy, że nie jest wcale czarna i nieprzenikniona. Rozpoznamy kształty.
Doświadczyć lęku to często przestać opowiadać historie o nim, przestać obsesyjnie snuć scenariusze i poczuć, że naprawdę się boję. Paradoksalnie to wcale nie sprawia, że toniemy – to sprawia, że lęk zaczyna słabnąć, rozpraszać się i wreszcie znika.
Co nie działa na lęk?
Część z nas, chcąc oswoić lęk, zaczyna rozważać wszelkie możliwe scenariusze, skrupulatnie planować, obserwować swoje obawy ze wszystkich stron, analizować je z dokładnością do czterech miejsc po przecinku i… zamiast zyskać spokój, wpada w jeszcze większy lęk.
Źródłem poczucia bezpieczeństwa nigdy nie będzie poczucie, że mam pod kontrolą wszystko, ponieważ jest ono złudne. Kto z nas na początku 2020 roku mógł przypuszczać, że nasza sytuacja w ciągu zaledwie dwóch-trzech miesięcy zmieni się tak diametralnie? Nikt, absolutnie nikt nie miał świadomości, że kryzys przyjdzie tak szybko, na taką skalę, z takimi globalnymi konsekwencjami. Planowaliśmy wakacje, wyjazdy, weekendy na Mazurach, braliśmy kredyt na samochód i na nowe mieszkanie. Nie da się wszystkiego przewidzieć. Nie ma takiej opcji, aby skrupulatne planowanie i próby odczytania wszelkich wariantów przyszłości dały nam spokój.
Im więcej opcji rozważymy, tym mocniej dostrzeżemy, że poczucia bezpieczeństwa nie znajdziemy w iluzorycznej pewności. Możemy za to szukać go we własnym poczuciu mocy, w spojrzeniu na siebie, na swoich bliskich. W rozważeniu trudności, które już są za nami i z którymi daliśmy sobie radę.
Kiedy przeszliśmy przez piekło, doświadczyliśmy już nie raz i nie dwa kryzysu, trudności, posiadamy pewną wiedzę na temat tego, że to zawsze mija. Jeśli poradziliśmy sobie raz czy drugi, czemu nie mielibyśmy przejść przez trudności po raz trzeci?
Victor Frankl, austriacki psychiatra i psychoterapeuta, więzień obozów koncentracyjnych, napisał: „My, którzy żyliśmy w obozach koncentracyjnych, pamiętamy ludzi, którzy chodzili po barakach, pocieszając innych, oddając ostatni kawałek chleba. Być może było ich niewielu, ale są oni wystarczającym dowodem na to, że człowiekowi można zabrać wszystko za wyjątkiem jednej rzeczy: ostatniej z ludzkich wolności – wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach, wyboru swojej drogi”.
Jeśli jednak czujesz, że sytuacja Cię przerasta, nie dajesz sobie z tym rady samodzielnie…Nie bój się prosić o pomoc. Pamiętaj! Budowanie swojego wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa jest procesem!
_______________
Jesienią sięgnij po moje książki i dzienniki! Wszystkie znajdziesz TUTAJ!
1 komentarz
Mi pomaga czuć się bezpiecznie zapach domu i bliskich. Wiem, że zawsze gdzieś są i czekają na mnie.