Kiedy boli noga albo brzuch idziemy do lekarza, nikt z tym specjalnie nie dyskutuje. Kiedy boli dusza, albo zwyczajnie, nie układa nam się, latami tkwimy w marazmie, przechodzimy przez życiowe zawirowania… no właśnie. Wtedy mówimy często: muszę to wytrzymać, tylko słabi się łamią. Istnieje wiele mitów na temat pomocy psychologicznej i psychoterapii. Przyjrzyjmy się im. Ta wiedza także ratuje życie!
Piszę o sprawach życiowych i psychologicznych od 8 lat i liczba komentarzy, które dotykają tego tematu idzie w tysiące. Wielu z Was pisze do mnie również prywatne wiadomości i otrzymuje odpowiedź, że polecam psychoterapię, terapię grupową, czy po prostu pomoc psychologa. Często odpowiadacie: to nie dla mnie, albo: byłam, byłem, ale to mi nie pomogło.
W rozmowach pojawia się wiele mitów na ten temat. Temat jest w gruncie rzeczy nowy – (kto 20 lat temu chodził na terapię?!) i ciągle jednak oklejony etykietką “tabu”.
Warto ją zdjąć i warto w trudnych momentach i przy życiowych zawirowaniach korzystać z mądrego wsparcia.
Jakie mity powtarzają się najczęściej?
1. Terapia jest dla świrów
Albo dla naprawdę ciężko zaburzonych ludzi. Można by to określić też hasłem: “nikt normalny nie chodzi na terapię”.
Jeśli tak myślisz, muszę Cię rozczarować. Po pierwsze uważam, że nikt z nas, naprawdę nikt, nie jest w takim sensie “normalny”.
Okresowo wszyscy potrzebujemy wsparcia. Nie zawsze jesteśmy je w stanie dostać od bliskich i przyjaciół, bo oni po prostu często nie potrafią go dawać, albo dają tak jak umieją – czyli słabo. Poza tym w spojrzeniu na siebie i swoje kłopoty przydaje się czyjś dystans – a tego naszym najbliższym z oczywistych względów brakuje.
To tak jak ze złamaną nogą: może i się zrośnie bez chirurga, może od tego nie umrzesz, ale efektem braku pomocy może być ból przez wiele lat, albo trwałe zmiany, bo coś zrosło się nie tak jak trzeba.
Żałoba, choroba, rozwód, kryzys, problemy w pracy, czy nierozwiązane problemy z dzieciństwa to są historie, które na jakimś etapie życia dotkną większość z nas. Na depresję czy inne zaburzenia psychiczne zachoruje w ciągu całego życia statystycznie co najmniej co drugi z nas. Czy to znaczy, że jesteśmy nienormalni?
Nie, to oznacza, że jesteśmy ludźmi, a ludzie mają swoje problemy.
Nie zaczniesz nowego rozdziału, jeśli w kółko czytasz poprzedni. |
2. Terapia to opcja dla bogaczy. Nie mam pieniędzy = nie ma terapii
Większość osób, które negują możliwość pójścia na terapię mówi o tym, że ich na nią nie stać. Fakt: psychoterapia jest kosztowna, szczególnie ta prowadzona intensywnie i prywatnie, ale to nie jest jedyna opcja.
Pomoc psychologiczna w ramach poradni zdrowia psychicznego jest bezpłatna i wcale nie czeka się na nią latami. NFZ refunduje wiele opcji leczenia, w tym nawet wielotygodniowe turnusy terapeutyczne zorganizowane na zasadzie pobytowej (sanatorium).
Oczywiście wybór jest mniejszy i trudniej o elastyczność, ale absolutnie nie jest tak, że nie uzyskamy żadnej pomocy. Tak mówią zwykle osoby, które nie próbowały tego zrobić, albo bardzo mocno bronią się przed taką pomocą.
Pamiętaj: Jeśli chcesz, znajdziesz sposób, jeśli nie, znajdziesz wymówkę.
Terapia to inwestycja w nas samych i nasz komfort życia. Nawet jeśli trzeba na nią wydać pieniądze, to one nam się zwrócą. Tego co terapia niestety nie da nam nowa sukienka ani buty. One poprawiają nastrój na chwilę. Tak samo jak nowe paznokcie czy wyjście do kina.
3. Terapia trwa latami
Bywa, że trwa ale naprawdę nie musi. Zasadniczo, jeśli przychodzisz z konkretnym problemem i nie wybierasz psychoanalizy, to naprawdę może się skończyć na kilku spotkaniach. Uzyskasz wsparcie, wzmocnisz się, nabierzesz mocy i pójdziesz dalej.
Oczywiście jeśli twoje problemy narastały w ciągu wielu lat i trafiasz do gabinetu psychoterapeuty czy psychologa wieku lat 40, to naiwnością jest oczekiwać, że rozwiążesz wszystkie w półtora miesiąca.
Moi znajomi psychoterapeuci opowiadają, że zdarzają się klienci, którym wydaje się, że jeśli problem z którym przyszli nie został rozwiązany po jednej, dwóch czy trzech sesjach to znaczy, że terapia nie działa. To nie tak. Ważne tematy w naszym życiu potrzebują czasu, ale nie zniechęcaj się tym. Czas i tak minie: czy zaczniesz, czy nie.
Moja rada: poczytaj o szkołach psychoterapii i dopasuj pomoc do swoich potrzeb. Są nurty, które z założenia nastawiają się na długą relację terapeutyczną, są też takie, w których raczej ma być krótko i zwięźle. Warto to sprawdzić, zanim się zacznie.
Ważne, aby nie zaprzeczać, że mamy problem… |
4. Psycholog to to samo co psychoterapeuta
Nie, to nie to samo. Psycholog to osoba, która ukończyła studia psychologiczne: udziela wsparcia psychologicznego, diagnozuje problemy psychologiczne, ale nie prowadzi psychoterapii.
Psychoterapeuta oprócz studiów kończy kilkuletnią szkołę psychoterapii (w różnych nurtach), sam przeszedł własną terapię i działa w oparciu o bardzo szczegółowe zasady terapeutyczne.
Do psychoterapeuty warto iść np.: z depresją, zaburzeniami odżywiania, problemami relacyjnymi czy innymi życiowymi trudnościami.
UWAGA! Ani psycholog, ani psychoterapeuta nie wypisze recepty. Może to zrobić tylko lekarz psychiatra.
5. Terapeuta to jest czarodziej, który mnie naprawi, powie mi co mam robić
Terapia ma moc i wielu ludziom naprawdę odmieniła życie. Ale to nie jest zmiana, która dzieje się gdzieś tam bez udziału zainteresowanego. To nie jest tak, że pójdziesz, usiądziesz, a ktoś Ci powie: Pani zrobi tak, albo tak, a tego to Pani nie robi. Takie podejście jest niewłaściwe i traktowane w wielu szkołach terapii jako kardynalny błąd.
Terapeuta Cię nie zaczaruje, ani nie odczaruje, ale pomoże Ci przeanalizować i własnoręcznie rozwiązać Twoje problemy.
Da trochę dystansu i narzędzi do zrozumienia mechanizmów. To naprawdę trudno zrobić samemu, kiedy w kółko jesteśmy w matni swoich przekonań, wiecznie tych samych dróg i jak tramwaj jedziemy po torach od jednej zajezdni do drugiej.
UWAGA: Terapia to jest wzięcie odpowiedzialności za siebie i za jakość swojego życia, a nie przerzucenie jej na terapeutę. Tak jak w przypadku leczenia chorób fizycznych: lekarz nie może Ci zagwarantować, że wyzdrowiejesz, jeśli nie stosujesz się do zaleceń, nie bierzesz leków, czy nie możesz rozstać się ze złą dietą…
Terapeuta nie powie Ci “jak żyć?!”. |
6. Terapia to ból, syf i łzy
Tego też często ludzie się boją, zwłaszcza jeśli trzymają wszystko pospinane spinaczem i najbardziej boją się “rozlecieć”.
Oczywiście, że terapia to nie są wyłącznie “heheszki” i miłe pogaduszki przy kawusi, dotykamy w końcu czułych strun i problemów, ale większość osób, które z terapii skorzystały, po sesji, sesjach czuje głównie ulgę i radość z odzyskanego spokoju.
Im bardziej boimy się zajrzeć w swoje zakamarki, tym bardziej powinniśmy to zrobić.
Tymczasowo może i zaboleć, ale to jest trochę tak jak zerwanie plastra. Przecież nie będziesz z nim chodzić całe życie – jak jest rana, to trzeba ją uleczyć.
“Manufaktura Radości”- Psychologia, Inspiracja, Życie Dostępna TUTAJ. |
7. Terapia da mi wieczne szczęście i już na zawsze pozbawi problemów
Niestety nikt nie ma takiej mocy. Terapia działa, ale też nie chroni przed przyszłymi zranieniami ani nie daje czapki niewidki, dzięki której już żadne nieszczęścia nas nie dopadną. Takie oczekiwania są nierealne.
Faktem jest za to stwierdzenie, że osoby, które przeszły terapię, korzystały z profesjonalnej pomocy, w perspektywie czasu radzą sobie lepiej z przeciwnościami losu: mają narzędzia, doświadczenie wyjścia z problemu i nie kręcą się wokół własnego ogona.
Kiedy sobie nie radzą łatwiej podejmują decyzję o skorzystaniu z pomocy i zwykle nie czekają, aż świat się całkiem zawali. Nie od dziś wiadomo, że małą dziurkę łatwiej jest załatać, niż wielką dziurę i że łatwiej się wychodzi z kałuży kłopotów niż z kopalni, 100 metrów pod ziemią.
***
Mitów i stereotypów na ten temat jest z pewnością więcej. Jeśli spotkałaś/spotkałeś się z innymi – napisz koniecznie w komentarzu, postaramy się z nimi rozprawić wspólnie!
Podaj dalej ten tekst! Wiedzę na ten temat warto popularyzować, bo może naprawdę uratować życie! Dziękuję!
11 komentarzy
Terapia…to wyjście ze strefy komfortu…a człowiek z natury potrzebuje czuć się bezpiecznie…"bezpiecznie" w sensie to co nam znane…nawet jeśli mówimy o przemocy w rodzinie…każda zmiana jest trudna…dobra i zła…bo jest to wyjście z "siebie"… życie…czyli rozwój…czyli zmiany…są trudne…a dzięki terapii można żyć "lżej", bardziej świadomie, "chętniej"…należy tylko/aż "przejść przez próg"…
Tak, to wszystko prawda..
Dla tych, którzy mówią: "Byłem, to nie działa" polecam punkt 5. Nikt na terapii nie dotyka czarodziejską różdżką. Trzeba wykonać ciężką pracę. Byłam na terapii grupowej dla współuzależnionycyh. Widziałam osoby, które przez rok spotkań nie zrobiły ABSOLUTNIE NIC, ich myślenie nie zmieniło się ani trochę. Do terapii też trzeba dojrzeć. Jeśli się ktoś nie chce leczyć… to nic nie zadziała. Mnie pomogło, bo zgłosiłam się u kresu wytrzymałości, po tym jak stałam przed ojcem z nożem i naprawdę miałam ochotę go zabić. Widać musiałam sięgnąć dna. Trafiłam najpierw na indywidualną i było beznadziejnie. Jeśli nie pasuje w jednym miejscu…Pismo Święte mówi: :Szukajcie a znajdziecie. Proście a będzie wam dane. Ponadto Lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak zapobiegać? Szereg wskazówek na blogu "Manufaktura Radości" 😉 W ogóle to dziwne, że z grypą ludzie lecą do lekarza i po antybiotyk, a z poważnym problemem psychiki, która napędza w nas wszystko, jest tyle oporu!
Misiaga,
wszystko się zgadza – o długości terapii decyduje też między innymi zaangażowanie strony, która się jej poddaje. Nic się w nas bez nas nie zadzieje. I prawdą jest także, że nie każdy terapeuta, psycholog będzie nam odpowiadał. O wyborze chciałabym napisać osobny post bo to obszerny temat, ale zgadzam się, jeśli nam nie pasuje, warto szukać, patrzeć, sprawdzać.
Z grypą fakt – być może podejście do problemów psychicznych się zmieni, ale też trzeba na to czasu.
Część ludzi z problemami deprecjonuje ludzi którzy mogliby im pomóc i odrzuca Boga. Tak bardzo wierzą w szatańskie kłamstwo, że potrafią kontrolować swoje życie i nikt im nie bedzie mówił co mają robić.
To prawda, że jeśli pierwszy raz ktoś trafił na nieodpowiedniego terapeutę, to może mieć uraz i będzie bardzo trudno zaufać następnemu. Są psycholodzy, którzy bawią się w psychoterapię i jeśli ktoś nie jest tego świadomy, to może im taka osoba zrobić wiele krzywdy.
To prawda, że jeśli pierwszy raz ktoś trafił na nieodpowiedniego terapeutę, to może mieć uraz i będzie bardzo trudno zaufać następnemu. Są psycholodzy, którzy bawią się w psychoterapię i jeśli ktoś nie jest tego świadomy, to może im taka osoba zrobić wiele krzywdy.
W kwestii terapii sporo się zmienia. Może i postępuje to w ślimaczym tempie ale jednak małymi kroczkami do przodu. Dziękuję Małgosiu za ten artykuł. To bardzo ważny głos w przełamywaniu stereotypów. W wielu miejscach psychoterapia jest refundowana a psychoterapeutów przybywa także w ośrodkach NZOZ i ZOZ. U nas pracowało 4 a od dwóch lat mamy 22, różnych nurtów. To krok milowy. Tak trzymać!
Kasiu, cieszę się, że to piszesz i że zostanie tutaj ślad – faktycznie najprościej jest prywatnie, wtedy możemy wybierać, ale również mam poczucie, że jeśli ktoś naprawdę szuka pomocy to ją znajdzie również w ramach bezpłatnych świadczeń. Ważne, żeby mieć wolę…
Ja chodzę na terapię z NFZ. Trafiłam na bardzo fajną psychoterapeutkę. Można? Można 🙂
網站分析