Zbliża się w weekend, a więc podgrzejmy trochę atmosferę i porozmawiajmy o seksie. Mam dziś dla Was kilka tematów do przegadania i przemyślenia. Będzie o porno, dorastaniu, edukacji seksualnej i o tym, czy istnieje coś takiego jak termin “seksualnej przydatności” ( tak, wiem jak to brzmi). To co, gotowi?!
Jeśli zwabiłam Was tu tytułem i spodziewacie się filmu porno, albo całego wiadra sprośności, to od razu mówię, że to nie to miejsce. Z drugiej strony, jeśli seks to dla Ciebie tabu, wstydzisz się o tym myśleć, a co dopiero rozmawiać, to pewnie też nie znajdziesz tutaj tego czego szukasz.
Dlaczego więc ten temat? Bo o seksie warto rozmawiać. Warto się edukować i sprawdzać co “w trawie piszczy”. Niby wiele się zmieniło, ale tak naprawdę wiele jeszcze wody upłynie, zanim większość z nas będzie mogła powiedzieć, że jest usatysfakcjonowana z tej dziedziny swojego życia.
A czy warto być usatysfakcjonowanym?! Może to przesada z tym całym seksem?! Badania dowodzą, że udane życie seksualne nie tylko daje nam masę radości, ale też sprawia że jesteśmy zdrowsi, pełni energii i nasze związki lepiej funkcjonują. Coś się jednak nam “te sprawy” pogmatwały w ostatnich latach, a dużą winę za to ponosi między innymi…
-
PORNO
Porno istniało zawsze i próby udowodnienia, że to wynalazek współczesności są równie głupie co udawanie, że nigdy w życiu nie oglądaliśmy niczego sprośnego.
Problem jednak w tym, że w ostatnich latach doświadczamy czegoś na miarę porno epidemii, która jak pisze Karolina Lewestam w genialnym tekście, który linkuję Wam niżej, jest jak gang- bang dla mózgu.
Dopóki porno występowało w formie zdjęć na rozkładówkach świerszczyków przechowywanych pod łóżkiem przez wuja, dostanie się do niego wymagało wysiłku: sprytu, dezynwoltury i umiejętności skradania się. Kiedy pojawiły się kasety wideo, było równie trudno, może nawet jeszcze trudniej – w końcu nie każdy potrafi spojrzeć w twarz pani z wypożyczalni (…) Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem internetu, a jeszcze bardziej – wraz z rozwojem technologii mobilnej. Przeminęły czasy czołgania się pod łóżkami – do niemal dowolnej treści pornograficznej można dotrzeć w biurze, pustym tramwaju czy w toalecie. Nastąpiła szaleńcza eksplozja ilościowa; konsumpcja porno stała się masowa. Wkrótce penetracja (tak, wiem) rynku była już tak głęboka, że kiedy w 2009 roku na Uniwersytecie Montrealskim profesor Simon Louis Lajeunesse próbował przeprowadzić badania nad wpływem pornografii na życie seksualne mężczyzn, nie był w stanie skonstruować grupy kontrolnej: „Zaczęliśmy od poszukiwania mężczyzn między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia, którzy nie korzystają z pornografii. Nie mogliśmy żadnych znaleźć”. ( …) . Powstały w 2007 roku Pornhub to dziś najpopularniejsza na świecie platforma oferująca streaming klipów pornograficznych. (…) Wystarczył rok, by Pornhub doczekał się miliona odwiedzających dziennie. Dużo, prawda? Każdego dnia milion ludzi masturbowało się do ekranowego seksu pokazywanego na jednej tylko stronie.A jednak rok później na Pornhubie było już pięć milionów klientów dziennie. W 2009 roku ta liczba się podwoiła, a w 2015 korzystało ze strony już pięćdziesiąt milionów użytkowników. W 2016 roku świat skonsumował na Pornhubie 191 625 000 dni pornograficznych – czyli wiele, wiele stuleci materiału. W 2018 roku każdego dnia wchodziło na Pornhub już dziewięćdziesiąt dwa miliony ludzi.
Ile odsłon nabijają Polacy na Pornhubie? Statystyki, tutaj. Okazuje się, ża zajmujemy 14 miejsce w światowym zestawieniu. Biorąc pod uwagę wielkość populacji innych krajów – to 14 miejsce może lekko przerażać. Wygląda na to, że Polacy zamiast uprawiać seks, oglądają go w internecie, a to może mieć daleko idące konsekwencje.
Jakie? Jest tego masa i niestety, z badań, opinii seksuologów i wreszcie rozmów z kobietami i mężczyznami, wynika niezbicie, że to co się dzieje w tej materii zaczyna przybierać niespotykane i bardzo groźne kształty.
Może o nihilizacji gatunku jeszcze za wcześnie mówić, ale coraz więcej osób nie jest w stanie czerpać satysfakcji ze “zwykłego” seksu, a odgrywanie scen z porno, też któregoś dnia przestaje wystarczać i wymaga swoistej “eskalacji wrażeń”.
Tymczasem na porno, także po części z braku prawdziwej edukacji seksualnej, wychowuje się właśnie kolejne pokolenie nastolatków i dzieci. Jest się czego bać? JEST!
Przeczytajcie koniecznie ten artykuł:
2. Edukacja seksualna i dorastanie
Dlaczego porno jest takie groźne dla młodych ludzi? Można by tu napisać kolejny esej. Albo i pracę doktorską. Ale przede wszystkim warto zauważyć, jak mało się o tym mówi i w jak wielu rodzinach temat jest zamieciony pod nomen omen łóżko.
Część społeczeństwa protestuje przeciwko wprowadzeniu wychowania seksualnego do szkół, prawdziwej, uczciwej edukacji seksualnej nikt nie prowadzi, a tymczasem w zaciszu łazienki, czy na szkolnym korytarzu, te same dzieci, które tak chronimy przed wiedzą o zakładaniu prezerwatywy czy pozycjach seksualnych , oglądają na smartfonach sceny, od których włosy na głowie stanęłyby samemu Markizowi de Sade i których ja, dorosła kobieta z dostępem do internetu, szczęśliwie nigdy nie widziałam. Mówiąc mocno naokoło: to nie jest “waniliowa erotyka”.
Jak ta sfera życia wygląda u dzisiejszych nastolatków? Jak to wyglądało kiedyś?
Aktualnie na Netflix, można obejrzeć dwa seriale w temacie. Oba polecam i linkuję niżej.
A w temacie edukacji seksualnej, warto zajrzeć także do książki Agnieszki Stein – “Nowe wychowanie seksualne”.
3. Seks, a kobieca “data ważności”
To kolejny ważny temat, który co jakiś czas powraca. Ostatnio w kontekście wypowiedzi ( mało fortunnej) pewnego francuskiego pisarza. To, że wiemy że faceci przeważnie wolą młodsze i że biologia nie jest tu kompletnie sprawiedliwa, to jedna kwestia. Drugą jest lansowany przez mainstremowy światek obraz jedynie słusznego obrazu kobiety, który z rzeczywistością ma tyle wspólnego co wspomniane już porno, z sensownym wychowaniem seksualnym: bardzooooo niewiele.
Kobieca i męska seksualność to coś o wiele więcej niż tylko idealne ciała i pozycje rodem z kamasutry. A wbrew temu, co nam się wmawia, seksualni nie jesteśmy do 30-40 czy 50- tki, ale przez całe życie. Czy kobiety, które dawno skończyły 25 lat i bliżej im razem do dwa razy 25, mogą być atrakcyjnymi partnerkami seksualnymi? Jeśli mężczyźni w tym wieku mogą, to my tym bardziej. Nie dotykają nas w końcu problemy ze wzwodem, często to właśnie po 40-tce mamy większe libido, a i obawa o to, że się zajdzie w niechcianą ciążę jest mniejsza.
Jeśli jesteś dojrzałą kobietą, posłuchaj tej rozmowy. I nie daj sobie wmówić, że na fajne, satysfakcjonujące życie seksualne jest za późno!
A w temacie ciała, odsyłam jeszcze do mojego tekstu:
Dobrego weekendu!
1 komentarz
Znakomity wpis 🙂