Od dzieciństwa wdrażamy się w strategie, które mają nam zapewnić życiowy sukces, powodzenie, społeczny status i dobre samopoczucie. Uczymy się ich na pamięć, niby z kalki: od nauczycieli, rodziców, innych ludzi, czytamy o nich w książkach i przeczuwamy je podskórnie nawet jeśli nikt nam o nich nie wspomniał jednym słowem. Jedną z takich strategii jest bezwzględny upór dotyczący wielu życiowych sytuacji, a obrazowo nazwany przeze mnie strategią “to się da wytrzymać”.
Osoby kierujące się w życiu tym sposobem myślenia i załatwiania spraw, z pewną masochistyczną dumą mówią o tym, że coś im się udało znieść, przeżyć, że wytrzymały wiele godzin i dni w niewygodnej sytuacji, nie poddały się i nie porzuciły swoich pierwotnych wyborów, zacisnęły zęby i zostały tam gdzie były.
Nie chodzi tu o zdrowy upór, który prowadzi czasami przez osty, ku dobrym celom, ani o rzeczywistą pożyteczną wytrwałość, ale o bycie dla bycia, ze strachu przed zmianą, lub z lenistwa które nie daje ruszyć się z miejsca.
Czasem w grę wchodzi także źle pojęta lojalność, wobec innych ludzi lub zobowiązań, które podjęliśmy, albo poczucie wewnętrznego przymusu, które każe nam bagatelizować nasze cierpienie.
Dziecko wytrzyma wszystko
Strategią “wytrzymać” zaraża się już małe dzieci. Niemowlak powinien umieć wytrzymać bez mamy, dwulatek powinien wytrzymać bez pieluchy, sześciolatek powinien wytrzymać w szkolnej ławce, a licealista powinien już w zasadzie wytrzymywać wszystko, bo przecież jest już praktycznie dorosły i wiele rozumie.
Wytrzymujemy więc szkołę (w myśl kolejnej strategii, “to trzeba po prostu przeżyć” ), kiepską pracę i upokorzenia ( “z czegoś trzeba żyć”), marne związki ( “miłość to nie harlequin” ) i życie, które z radością i szczęściem ma niewiele wspólnego. ( “bo w końcu każdy wie, że w życiu nie bywa jak w bajce” ).
Cena za to bywa bardzo wysoka i naprawdę nie wszystko trzeba w życiu wytrzymać!
Żyć czy egzystować?
Egzystencja, która jest DO WYTRZYMANIA, zdaje się być bytem satysfakcjonującym bardzo wielu. Zupełnie tak, jakby celem naszego istnienia na tej ziemi, było stanie się odpornym na wszystko co nas dotyka, bez względu na cenę, jaką przychodzi nam za to płacić.
Wytrzymać to za mało, wytrzymać to za dużo. Za mało, bo nie zostaliśmy stworzeni jako istoty skazane na marną wegetację znoszoną w pocie czoła. Za dużo, bo płaci się za to wytrzymywanie, nie pieniędzmi i szczerym złotem, ale czymś znacznie cenniejszym. Swoim życiem.
Ludzie, którzy wytrzymują bardzo trudne rzeczy w swoim życiu po wielu latach płaca za to najczęściej zdrowiem: fizycznym lub psychicznym. Życie w permanentnym stresie, przeciążeniu, może dosłownie zabijać i nie ma w tym grama przesady.
Cena za “wytrzymam” jest najczęściej nieproporcjonalnie wysoka.
To co się wytrzymało wbrew sobie i swoim siłom, często staje się po latach, czymś czego już NIE DA SIĘ WYTRZYMAĆ. Wtedy problemy zaczynają się piętrzyć i nasza pozorna wytrwałość odbija się czkawką, która nie przechodzi od byle strachu.
Pamiętaj! Są rzeczy, które warto znosić, są też takie, o których z góry wiemy, że nie warto.
Przyglądamy się im z boku, osądzamy – niewielu z nas jednak staje oko w oko z prawdą, którą widać jak na dłoni. Spojrzeć sobie w twarz i zobaczyć czemu, z jakiego powodu robię to co robię, to akt wielkiej odwagi i świadomości. Tchórze spuszczają wzrok. Wiele też mogą wytrzymać – i nie jest to komplement ani powód do przyznawania odznak. Wręcz przeciwnie.
Czemu dziś trafiasz na ten tekst? Może właśnie po to, żeby zobaczyć, czego już wytrzymywać nie chcesz?
Co z tym zrobisz?
Ja sama, wiem dziś co warto, a czego nie warto. Wiem co wytrzymam, a czego wytrzymywać nie chcę. Nie dlatego, że nie dam rady, nie z powodu braku sił czy wytrwałości. Z szacunku do siebie i życia. Z powodu moich przekonań, które mówią, że chociaż życie to nie bajka, to liczy się nie to co wytrzymasz, ale to, jaką cenę za to zapłacisz na końcu.
Mówcie co chcecie, żyjcie tak jak wybieracie, ale pamiętajcie o jednym. Życie nigdy nie będzie sielanką, ale mimo to jest i powinno być piękne.
DO WYTRZYMANIA to o wiele za mało.
********
Weź ze sobą w codzienność!
7 komentarzy
świetne, zawsze w odpowiednim momencie..
Piękne…
🙂
Kwintesencja.Mądrość.Siła płynąca z doświadczeń.Odwaga.cudne 🙂
🙂
pani Malgosiu jestem na takim etapie w zyciu… ze kazde Pani slowo to tak jakby o mnie… dziekuje za to, co Pani pisze, bo widze, ze nie jestem sama i inni mysla podobnie… seedecznie pozdrawiam
Pozdrawiam! powodzenia :))
A jak co pół roku coś w głowie mówi "to nie to", " nie chcę by moje życie tak wyglądało", "nie godzę się na takie życie" ale rozsądek mówi "jesteś niecierpliwa" "poczekaj, dopiero co zmieniłaś prace"…