Lekarstwem na samotność, są ludzie – przeczytałam kiedyś. Lekarstwem na zastanie, ruch, lekarstwem na nadmiar bodźców – cisza. Na poczucie wypalenia – pustka, w której może urodzić się coś nowego. Na poczucie przepełnienia- oczyszczenie przestrzeni, z tego co nadmiarowe. Na głód- jedzenie. Na przejedzenie – głód. To są proste sprawy. Problem w tym, że od wielu lat komplikujemy to co proste i wydaje nam się, że istnieje magiczny środek na to, żeby coś w nas naprawić.
To lato jest inne. Ma w sobie trochę nostalgii, wiele radości wymieszanej ze smutkiem, zdrowe proporcje między robieniem, a nie robieniem. Potrzebowałam bardzo tego lata – pewnie jak my wszyscy. Długie dni, cisza poranka, spokój wieczorów, skakanie do zimnej wody jeziora po gorącym dniu, zanurzenie się w pięknie. To karmi i ładuje akumulatory, na kolejne miesiące. To właśnie latem warto poszukać swojego lekarstwa, swojego paliwa na kolejne wyzwania, a także, a może przede wszystkim swojego sensu.
Czy istnieją już pigułki na wszystko?
Istnieją leki na depresję, na stany lękowe – teraz także takie na samotność – donosiły jakiś czas temu media. Faktycznie związek chemiczny ograniczający stres i łagodzący nadmierną czujność mózgu, który pomaga osobom samotnym istnieje. Lek należy do grupy neurosteroidów, zwanych też “neurosterydami”. Z pewnością są takie sytuacje, w których jest pomocny i może wesprzeć, podobnie jak leki stosowane w leczeniu depresji, ale czy sprawi on, że będziemy mniej samotni? Nie. On tylko uczyni naszą samotność bardziej znośną. Może wesprzeć w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich, jeśli to wywołuje w nas stres, jeśli cierpimy na fobie społeczne, ale lek nie znajdzie nam przyjaciela, ani nie sprawi, że otworzymy się cudownie na to, aby stworzyć z kimś relację!
Podobnych specyfików mamy mnóstwo i zwykle działają one na objawy, a nie na przyczynę czy idąc dalej – praprzyczynę problemów.
Ogromnym problemem w leczeniu schorzeń – tych fizycznych i psychicznych – jest brak brania odpowiedzialności za postępy leczenia również przez pacjenta – mówi coraz częściej wielu lekarzy. Szukamy nadzwyczajnych recept – oczywistych i prostych rozwiązań, ale to tak nie działa, a przynajmniej działa bardzo rzadko.
Podkreślę tutaj wyraźnie: nie namawiam nikogo do rezygnacji z takiej czy innej formy leczenia, warto jednak szukając rozwiązań, zacząć od prostych pytań i prostych odpowiedzi, które mogą nam pomóc odnaleźć siebie, zamiast siebie leczyć. Warto zobaczyć, że to co robię, czego nie robię, oraz to jak myślę, co wybieram każdego dnia, ma wpływ na moje życie, na poczucie spełnienia, na jego brak, na to jak się czuję.
Co jest Twoim lekarstwem?
Nie musimy doprowadzać się do choroby, żeby zacząć o siebie dbać naprawdę. To jest prawda, którą warto wypisać sobie latem złotymi literami i wprowadzić w życie.
Napisałam kiedyś tekst o wytrzymywaniu, o tym, że bagatelizujemy w życiu swoje potrzeby, aż do momentu, w którym coś w nas pęka. To co się wytrzymało wbrew sobie i swoim siłom, często staje się po latach, czymś czego już NIE DA SIĘ WYTRZYMAĆ. Wtedy problemy zaczynają się piętrzyć i nasza pozorna wytrwałość odbija się czkawką, która nie przechodzi ot tak. Wtedy faktycznie jesteśmy zmuszeni leczyć siebie i swoje dolegliwości i to na wiele sposobów- często tak samo długo, jak hodowaliśmy w sobie poczucie ściśnięcia, braku, tak długo jak wytrzymywaliśmy to co było nie do wytrzymania.
Został jeszcze miesiąc wakacji – prawie 2 miesiące lata. Nie odkładaj siebie na potem. Nie bagatelizuj swoich potrzeb. Usiądź sama z sobą i pomyśl, czego potrzebujesz? Co jest Twoim lekarstwem? Co dziś możesz zrobić, aby poczuć się lepiej? Jakie drobne rzeczy możesz sobie dać w tym miesiącu?
“Jedyną różnicą między życiem nadzwyczajnym i zwyczajnym są nadzwyczajne przyjemności, które znajdujesz w zwyczajnych rzeczach” – pisała francuska pisarka Veronique Vienne. Może to one będą Twoim lekarstwem na ten sierpień?
Zrób dziś listę.
Potraktuj siebie z powagą i czułością. Może właśnie to, będzie dla Ciebie najlepsze lekarstwo?
2 komentarze
Dziś są moje urodziny, najsmutniejsze ze wszystkich, bo dopadł mnie marazm, bo mam dość wszystkiego, bo moja Mama Jest ciężko chora, bo mam dość swojej pracy, bo nie mam siły, aby coś zmienić. Twój tekst jest jak zwykle strzałem w dziesiątkę. Chciałabym sobie pomóc, ale naprawdę nie mam siły… Czuję się jak po spotkaniu z rzeszą wampirów energetycznych. Chciałabym jednak gorąco podziękować Tobie za piękny i mądry tekst, który jest najlepszym moim prezentem…
Agnieszko,
mimo tych trudności, wszystkiego co piękne!
Małgosia