Jest takie łacińskie przysłowie mówiące o tym, że słowa uczą, ale to przykłady skłaniają do naśladowania. To krótkie zdanie obrazowo pokazuje, dlaczego strategia “będę Ci powtarzał sto razy, aż zrozumiesz” nie działa tak w przypadku dzieci jak i większości dorosłych. Dzieci nie są takie, jak byśmy chcieli, żeby były, ale najczęściej – i tu uwaga – prawda trudna do przyjęcia – jacy my jesteśmy. Czego Twoje dziecko nauczy się na Twoim przykładzie? Jaki obraz daje mu Twoje życie, jakie wnioski może z niego wyciągnąć?
Odpowiedzialność za wychowanie młodego człowieka jest ogromna, ale najczęściej, dość opacznie rozumiana. Często opiera się ona na stwierdzeniu: “ja nie, ale Ty powinieneś”. Problem w tym, że to tak nie działa. Dzieci asekuracyjnych rodziców, najczęściej również wyrastają na osoby nie podejmujące ryzyka. Narzekając, uczymy narzekania, a nie dostrzegania światła w codzienności; kłamiąc nie uczymy mówienia prawdy, a trwając w nieszczęśliwych relacjach, czy znienawidzonej robocie tego, że o dobre życie, warto zawalczyć.
Większość obserwacji jakie dzieci czynią, dotyczy najbliższych im osób. Nie chcę tu powiedzieć, że powinniśmy czuć się wiecznie obserwowani, ale że to co dzieci widzą, czują, w związku z towarzyszeniem nam w życiu, MA ZNACZENIE.
Przykład idzie z góry
Nie będę pisała o oczywistych oczywistościach w rodzaju, myj zęby, dbaj o higienę, a Twoje dziecko też będzie. Warto tutaj wspomnieć o o tym, że przykład, który dajemy dziecku, dotyczy wielu fundamentalnych kwestii.
Jeśli nie chcemy pozostać wyłącznie “antyprzykładem” ( bo tak też się uczymy, przez odrzucenie pewnych postaw rodzica – “nie będę taki jak mój ojciec/matka”) , dobrze zadać sobie kilka ważnych pytań.
Co pokazuję mojemu dziecku swoim życiem – swoim przykładem – jaki obraz życia ode mnie dostaje?
Czego uczę bagatelizując swój ból, zmęczenie, przepracowanie? Czy na pewno wytrwałości, kiedy mówię “trzeba to znieść, wytrzymać”?
Jaką lekcję na temat związków, relacji, ode mnie dostaje?
Co słyszy i widzi u mnie na temat pracy, obowiązkowości, wartości z tym związanych?
Czy daję sobie prawo do słabości, popełniania błędów? Jeśli tak, to czy daję je również dziecku?
Jakie przekonania na temat życia, sukcesu, są żywe w moim życiu? Co słyszy ode mnie dziecko?
Jak traktuję innych ludzi i czemu? Jakie wnioski można z tego wysnuć?
Czy to wszystko jest spójne, a jeśli nie, to w którym miejscu najbardziej?
Tych pytań nie zadajemy sobie na co dzień, a mają one ogromne znaczenie. Dzieci obserwują naszą frustrację, nasze zmęczenie, nasze trudności, ale także wdzięczność, radość, próby radzenia sobie z rzeczywistością i na tym gruncie budują swój obraz świata – to jest najważniejszy obraz jaki na starcie dostają.
Jak myślisz, co na tym obrazie będzie? Z czym pójdą w dalszą drogę? Czy jest tam więcej jasności, a może sama szarość? Nie chodzi o to, abyśmy zakłamywali życie, bo jak mówiła francuska psycholożka dziecięca Francoise Dolto, w domu i tak dzieci i psy wiedzą wszystko. Ale o to, byśmy na miarę swoich możliwości i sił pokazywali że mierzymy się z przeciwnościami, podejmujemy decyzje, próbujemy, staramy się spełniać marzenia i za nimi podążać.
Dzieci nie potrzebują idealnych rodziców
Jeśli ten bilans nie wypada super korzystnie, wcale nie chodzi o to, aby się obwiniać. Pamiętajmy, że każdy nasz błąd, może być lekcją – dla nas i dla naszych dzieci, a z każdej, nawet trudnej sytuacji, można wyciągnać wnioski.
W wychowaniu, tak samo jak w życiu, wcale nie chodzi o to, żeby być bezbłędnym, bardziej o to, aby być autentycznym, a nie spiżowym. Przyznanie się do błędu nie oznacza słabości, wręcz przeciwnie.
Tego chyba jako rodzice boimy się najbardziej – zresztą, zupełnie niepotrzebnie. Dzieci potrzebują nas zwyczajnych, próbujących, potykających się, ale także sięgających po więcej – bo tylko tak mogą się nauczyć, że one też mogą to robić.
“Nie tylko dzieci dorastają. Rodzice także. Tak bardzo, jak my chcemy zobaczyć, co nasze dzieci zrobią ze swoim zyciem, tak one obserwują nas i to, co robimy z naszym. Nie mogę powiedzieć dziecku, żeby sięgnęło po słońce. Wszystko co mogę zrobić, to samemu po nie sięgnąć – pisze Joyce Maynard, amerykańska pisarka i dziennikarka.
No dobrze, a co z trudnymi sprawami?
Jako rodzice, często boimy się, że nasze trudności będą dla dzieci ciężarem ponad siły. Że zawiedliśmy, bo małżeństwo się rozpadło, w pracy nie idzie wcale tak jak po maśle, zdarza nam się krzyknąć czy okazać zniecierpliwienie. Badania pokazują, że dzieci wcale nie potrzebują idealnych rodziców, pewnie głównie dlatego, że nie żyjemy w idealnym świecie. Mamy obowiązek dbać o nie i zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, ale nie jesteśmy w stani zagwarantować, że nic przykrego, trudnego czy smutnego się w naszym wspólnym życiu nie wydarzy. Udawanie, że jest inaczej, jest zakłamywaniem życia.
“Dla naszych dzieci jesteśmy w stanie wiele wytrzymać, przetrwać, wiele poświęcić – mówi mi psycholożka dziecięca, Aleksandra Hapcar i dodaje że dzieci wcale tego nie oczekują. By mogły się prawidłowo rozwijać i być szczęśliwe potrzebują szczęśliwych, spełnionych, zadowolonych z życia rodziców. To od nas uczą się w jaki sposób budować bliskie relacje, jak się kłócić i godzić, jak być blisko z drugą osobą. W małżeństwie bez miłości, przesyconego wzajemną złością i pogardą lub też zawieszonego w fazie tzw. zimnej wojny dzieci nie będę wzrastać, a wiedza jaką nabędą na temat bycia w związku będzie jak obraz odbity w krzywym zwierciadle. Są sytuacje gdy decyzja o rozstaniu jest najlepszą z możliwych dla wszystkich członków rodziny, w tym właśnie dla dobra dzieci.”
Nie bójmy się odważnych życiowych decyzji i pokazywania, że mierzymy się z trudnościami. To nie służy tak naprawdę nikomu.
Podobno wychowanie jest jak pakowanie walizek, co włożymy, to wyjmiemy. Nikt z nas nie jest idealny, ale dobrze się zastanowić czy w procesie podejmowania naszych życiowych decyzji, rozwijania się nie tylko jako rodzic, ale przede wszystkim jako człowiek, dajemy sobie prawo do wzrastania, do inwestowania w siebie, do dbania o siebie. Bo to także jest coś, co robimy pośrednio dla naszych dzieci. Po latach może się okazać, że była to jedna z ważniejszych lekcji, jaką dostały.
***********
1 komentarz
Inspirujące – Uściski 🙂