Z przerażeniem obserwuję, jak wielu rodziców nie tylko nie uczy swoich dzieci przestrzegania i szacunku do własnych granic, ale także te dziecięce granice notorycznie przekracza, niszczy i obśmiewa. “No bo jak to? Nie dasz całusa babci? Nie pozwolisz sobie zawiązać kucyka? Nie dasz się dotknąć pani? Co z ciebie za dzikus? No nie bądź taka niedotykalska!” Boję się, że to pokolenie może wcale nie mieć łatwiej niż nasze i znów przyjdzie mu toczyć wojnę, o własne, zdrowe granice. Bo wielu z nas, dzisiejszych 30-40-50 latków mimo lat doświadczeń nie wie jak stawiać granice innym ludziom i dlaczego to ważne.
Granice w piaskownicy
Granice fizyczne
Granice psychologiczne
Gorzej sprawa ma się, gdy mowa o granicach psychologicznych czy tych związanych z naszymi potrzebami emocjonalnymi, wyznawanymi wartościami, czy przekonaniami, które są da nas szczególnie istotne.
Tu, bardzo często nie potrafimy stawiać granic, nie potrafimy mówić “nie”, “dosyć”, “stop” poddajemy się manipulacji czy nawet fizycznym nadużyciom.
Czemu tak się dzieje? Bo przeważnie nikt nas tego nie uczy, albo wręcz przeciwnie, uczy, że odmowa rani innych i że lepiej zranić siebie, postąpić wbrew sobie, niż kogoś urazić.
Największym niebezpieczeństwem jest stracić siebie, a dzieje się to często wtedy, kiedy nie szanujemy swoich granic.
Po co komu granice?
Granice są konieczne, żeby mieć dobre relacje ze sobą i światem. Bez granic jesteśmy jak zwierzyna wystawiona na pustej polanie pełnej myśliwych. Ludzie nas zjedzą.
Dlaczego granice są konieczne i co nam dają?
Nie, świat nie jest poligonem, a ludzie to rzeczywiście nie sami myśliwi. Ale przekraczanie cudzych granic zdarza nam się nie tylko z egoizmu, potrzeby zaspokajania swoich potrzeb czyimś kosztem, ale także, równie często, z powodu dobrych intencji.
Wydaje nam się, że coś jest dla kogoś właściwe, że jeśli przedstawimy komuś naszą alternatywę, narzucimy swój punkt widzenia, to wyjdzie to wszystkim na dobre. Tak, można łamać czyjeś granice z miłości. Albo z dobrej woli. Nie zmienia to jednak faktu, że efekty tego będą tak samo słabe.
Każdy z nas jest wolną istotą i każdy z nas ma prawo do własnych granic.
Brak jasnego postawienia granic, uczy osobę, która to robi, że nawet jeśli nie jesteśmy zachwyceni jej zachowaniem, to jednak je dopuszczamy. Jeśli od razu nie powiemy: stop, później może być tylko trudniej, albo gorzej. Przekraczanie granic rozzuchwala. To smutna prawda o nas ludziach. Znasz powiedzenie “dać palec, wezmą rękę”? Z granicami bywa podobnie. Oczywiście trzeba podkreślić, że to NIE USPRAWIEDLIWIA agresora, ale często stawia nas w sytuacji, w której jeszcze trudniej jest czegoś odmówić.
Zadbaj o siebie! Stawiaj granice!
Powtarzam to do znudzenia, ale ciągle widzę taką potrzebę: dbaj o siebie, bo z dużym prawdopodobieństwem nikt inny o Ciebie nie zadba. To prawda, ludzie często mają problem z szanowaniem cudzych granic, ale szybko się uczą, jeśli są one stawiane zdecydowanie, stanowczo i z konsekwencją.
18 komentarzy
Mądre to co piszesz, ale nie zawsze wykonalne, mimo szczerych chęci. Mam na myśli mego pracodawcę, niestety "muszę tańczyć tak jak mi zagra" inaczej wiadomo jak to sie skończy. Nie ma mowy o bhp i higienie pracy o godziwych zarobkach. Inspekcja pracy owszem przyjażdża ale wtedy wszystko jest na pokaz…
w takiej sytuacji granicą jest czasem po prostu zmiana pracy. Ale też czasami rzeczywiście warto podjąć ryzyko i powiedzieć o swoich granicach. Może się zdarzyć, że ktoś ich nie respektuje bo ich po prostu nie zna – a założenie, że nie będzie tego robił bo ma złą wolę, złe maniery i w ogóle cały jest ze zła… okazuje się złe. Powodzenia!
Ja, będąc w podobnej sytuacji (szef grał, a ja tańczyłam), w pewnym momencie powiedziałam "NIE", odeszłam. I nie dość, że zmieniłam pracę na lepszą, to jeszcze za mną poszło kilka osób, a szef został ze swoimi "skrzypcami" w tyle. Podejrzewam, że dostał dużą dawkę pokory i nauki, że nie powinno się tak traktować pracowników, żeby ci odchodzili. Może to podziałać jak policzek w twarz, ale to jest ważne. Jak się nic nie robi, to taki pracodawca może nawet nie wiedzieć, że coś jest nie tak.
Czasami zaglądam "tutaj". Gratuluję wolności, która jest w Tobie i odwagi w wyrażaniu poglądów – jakże prostych i sięgających do kluczowych wartości – a jednocześnie zakurzonych i przekombinowanych przez nas samych …… "Być sobą i nie zwariować" (naszanibylandia.blogspot.com) pod takim hasłem, razem z przyjaciółka prowadzę bloga, i ten wpis idealnie oddaje naszą ideę BYCIA SOBĄ, ze swoimi granicami, marzeniami – życia SWOIM ŻYCIE. Gratuluję 😀 i życzę wielu pomysłów, które zaczęcą ludzi do zmiany – do dania sobie prawa do własnego, prywatnego szczęścia. Powodzenia:) pozdrawiam Angelika
dziękuję 🙂
Czytam Cię często i "zwalniam" aby przemyśleć to co piszesz więc wielki ukłon w Twoją stronę bo kolejny mały człowiek zastanowił się nad Twymi literkami 🙂 Co do tego tematu chciałam się wypowiedzieć bo jest dla mnie "gorący". Siedzieliśmy dzisiaj, a raczej wczoraj wieczorem w różno-wiekowym gronie i pouczałam 20-letnią dziewczynę, że nie musi być grzeczna przez cały wieczór wobec nadpobudliwego pana po 70-ce, który często ją dotykał niby przy okazji. Jako, że jestem wredna i bardzo uczulona w temacie swoich granic….udało mi się przekazać tej młodej dziewczynie, że ma prawo, a wręcz obowiązek wyznaczyć granice każdemu rozmówcy, który ją atakował. Dziewczyna nie dość, że młoda to jeszcze ładna i wrażliwa, a z domu wyniosła szacunek do ludzi starszych od niej. Wiem, że czasami należy użyć słów trochę na wyrost aby ktoś zrozumiał to bardziej obrazowo i zapytałam jej, jakby się czuła gdyby ten starszy pan dotykał jej bielizny bez jej pozwolenia ? To niesamowite jak takie porównanie może zadziałać na kobietę….byłam z niej dumna bo przez resztę wieczoru wyznaczyła konkretne i stanowcze granice nie ujmując szacunku do starszego pana. Mam nadzieję, że Monika poczuła powiew WOLNOŚCI i nigdy o tym nie zapomni. Ja pojawiłam się w jej życiu zupełnie z przypadku ale nie przypadkowo 🙂 Nawiązując do początku Twojego tekstu….mój wnuk jest wychowywany tak aby wyznaczał swoje granice. Nie całuje się ze mną kiedy to "wypada" ale kiedy chce…no i kiedy ja chcę 🙂 bo ja również mu pokazałam, że babcia wyznacza swoje granice. Powiem Wam, że wnuczek częściej rzuca się na mnie z nadmiarem całusów ale potrafię powiedzieć…stop. Jako babcia staram się kochać go miłością-mądrą i nigdy nie było mi przykro kiedy przychodząc do mnie mówił…dzień dobry. Rodzice wychowują go mądrze i dają mu prawo decydować o swoich granicach, a ma dopiero 5 lat. Jest wszakże człowiekiem takim jak ja…tylko w mniejszym formacie 🙂
Dziękuję Ci serdecznie za ten komentarz:) Bardzo mi się podoba:) Właśnie to miałam na myśli, gdy pisałam o tym, ze kobiety są za grzeczne. Nie potrafią stawiać granic. Trzeba się tego uczyć, najlepiej od dziecka – albo od mądrych ludzi, takich jak Ty 🙂
Pozdrawiam!
Twoj post porusza niezwykle wazny temat. Nie dosc przypominania o umiejetnosci stawiania granic. Dziekuje Ci za ten artykul.
Ola
Uczę się wyznaczać granice…. z Twojego bloga i z terapii z powodu DDA.
To ciężka praca, pełna wyrzutów sumienia ale sama świadomość to dla mnie krok milowy. Dziękuję 😉
Ciekawy artykul-warto o tym przypominac. Troche niefortunne porownanie ze pozyczenie przedmiotu to to samo co pozyczenie zony. Ciekawe ze w sposob naturalny nie przychodzi do glowy porownanie : przedmiot -maz. Moze lepiej wcale nie stosowac takich porownan szczegolnie w kontekscie przekraczania granic.
Piękny artykuł!!
Małgosiu, jest jeszcze taki trudny problem w stawianiu granic ludziom, kiedy oni po ich postawieniu zaczynają wpędzać w poczucie winy. Odpowiednimi minami, nie odpowiadaniem “dzień dobry” bądź nie kłanianiem się. To męczące jeśli mieszka się blisko. Wycisza się czasem jakąś relację, bo ktoś obraża, prosi o liczne przysługi w zamian nie dając nic, choć to nie jest konieczne do tego, by komuś pomóc, nie zawsze musi być coś za coś, ale za pomoc oczekujemy choćby trochę serdeczności i kultury. I to wpędzanie w poczucie winy jest bardzo trudno udźwignąć.
Szalenie ażne jest postawienie granic, bo tak jak napisałaś ludzie potrafią wejść na głowę. Gotowość do dobrze rozumianej pomocy także trzeba mieć, choć jak mamy złe doświadczenie z ludźmi to możemy być nadto ostrożni. Ale zawsze te granice trzeba stawiać, bo potem jest trudniej i je zakreślić i rozwścieczonej odmową osobie zakomunikować, że coś jest nie tak. Wtedy tacy ludzie wpędzają w poczucie winy.
hi!,I like your writing so much! share we keep up a
correspondence extra about your post on AOL? I need a specialist on this area
to solve my problem. May be that is you!
Having a look ahead to see you.
oj tak mam problem z wyznaczaniem granic, masakra
to nie jest takie łatwe
Co za świetny artykuł, przyjemnie się czytało.
白金級智慧修護精華,標靶鎖定,精準修護。
每點擊付費