To było dawno, dawno temu. W czasach, kiedy głównie płakałam. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że będę prowadziła bloga o radości, to najpewniej… rozryczałabym się jak bóbr.
W ogóle mało wtedy było mi potrzeba do płaczu. Jakiś film, trochę muzyki, czasem jakieś słowo w radiu, czasem spojrzenie lub szara chmura nad blokiem. Nad książkami płakałam najbardziej. Nie nad wszystkimi, nie. Ale żeby oddać sprawiedliwość czasom i nastrojom – nad większością.
Co się stało potem? NIEWIELE. Łzy wyschły, przyszła zima.
Kiedy jest powód do płaczu, kiedy łzy same płyną, to na pewno nie chodzi o to, aby je za wszelką cenę zatrzymać.
Płacz jest źródłem siły. Bez łez nie będzie uśmiechu.
Nie uciekaj przez smutkiem bo Cię dogoni
W internetowych zakamarkach krąży taka anonimowa opowieść: “Drogą, gdzieś daleko za miastem, szła zgarbiona staruszka. Mimo, że wiekowa i siwa, uśmiechała się łagodnie, a z jej twarzy emanowała jakaś młodzieńcza radość. Nagle, na drodze dostrzegła postać: zgarbioną, ledwo widoczną w cieniu drzewa.
Kim jesteś? – zapytała. – Ja, ja jestem Smutek. – Ach! Smutek! – zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała znajomego.
– Znasz mnie? – zapytał smutek ze zdziwieniem. – Oczywiście, przecież niejeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
– To czemu przede mną nie uciekasz, czemu się mnie nie boisz? – Głuptasie, powiedziała staruszka – przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Smutek pokiwał głową i opowiedział o ludziach, którzy nie chcą go znać. Boją się go jak morowej zarazy. Wynaleźli setki sposobów, aby przed nim uciec.
Mówią: “życie jest krótkie, bawmy się”, a potem dostają wrzodów żołądka. Twierdzą, że życie jest ciężkie i wszystko trzeba wytrzymać, a od tego ściskania i ukrywania dostają zawału, albo ciężko chorują. Mówią: trzeba tylko umieć się bawić. I niszczą to, co nigdy nie powinno być zniszczone, albo tańczą opętańczy taniec, żeby nie czuć smutku. Zalewają go alkoholem, uciekają od niego na koniec świata.
Mówią: “życie jest krótkie, bawmy się”, a potem dostają wrzodów żołądka. Twierdzą, że życie jest ciężkie i wszystko trzeba wytrzymać, a od tego ściskania i ukrywania dostają zawału, albo ciężko chorują. Mówią: trzeba tylko umieć się bawić. I niszczą to, co nigdy nie powinno być zniszczone, albo tańczą opętańczy taniec, żeby nie czuć smutku. Zalewają go alkoholem, uciekają od niego na koniec świata.
Przecież ja tylko chce pomóc człowiekowi – mówił Smutek. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Zbudować schronienie, w którym może leczyć swoje rany.
Cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera.
Dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć to co go boli. Na to nie pomogą tymczasowe opatrunki, ani pancerz pozornej siły czy zgorzknienia.
Płacz Mała płacz!
I nie wstydź się swoich łez. One kiedyś przestaną płynąć. Do smutku, także w tej historii, zawsze dołącza NADZIEJA. I dlatego znajdujemy w sobie siłę, żeby dalej iść.
A teraz Płacz, Mała płacz, jeśli tego potrzebujesz. I Ty, Duży też. Nie ma żadnego powodu, aby się tego wstydzić.
![]() |
Moja nowa książka, do refleksji, do płaczu, ale i do uśmiechu już dostępna, Kup TUTAJ. |
8 komentarzy
Świetnie, że jest ten wpis 🙂 Ja jeszcze do niedawna myślałam, że mojego płaczu jest "za dużo", cokolwiek to może znaczyć. Teraz pozwalam sobie płakać zawsze wtedy, kiedy czuję, że tego potrzebuję. Płacząc od razu robi mi się lepiej. I nie uważam, że płacz to oznaka słabości, bo ile trzeba mieć siły, żeby pokazać, że się płacze!
Ostatnio widziałam gdzieś wpis o wrażliwości. Może to nie ja jestem zbyt wrażliwa, tylko większość ludzi wokół mnie jest NIEdowrażliwa?…
Pozostając w temacie i jeśli mogę, chciałam się podzielić jeszcze swoim wpisem o płaczu, ale tym z bardziej z fizycznego punktu widzenia, może komuś przydadzą się te informacje: https://www.facebook.com/fizjoterapia.innamed/photos/a.1528446970740842.1073741831.1518135278438678/1656925434559661/?type=3&theater
Bardzo ciekawe.. Od dziecka też słyszymy: nie mazgaj się, nie wygłupiaj, dzieci będą się z ciebie śmiały, jesteś duży/ duża, nie płacz!
Czas z tym skończyć…
Ja myślę,że smutek jest poprostu taką samą częścią naszego życia jak radość. Zagłuszanie go to zabieranie ważnej części siebie. Ale taką mądrość odkryłam niedawno. Gdy przypomniałam sobie, że gdy słucham uważnie swojego wewnętrznego głosu, moje wybory są trafniejsze, a wszystkie emocje równie ważne.
A ja dzis w przedszkolu "pozwolilam " dziewczynce plakac, wyslizgnela jej sie szklana butelka z reki , nic sie nie stalo , ale stuknela o stol i dziecko sie wystraszylo . zalagodzilam sytuacje i powiedzialam, ze jesli potrzebuje teraz troszke poplakac , to dobrze , jest w porzadku .tak zrobila i poczula ulge .Dzieki za ten wpis Malgosiu. Jabluszko
Cudownie!
Za często słyszymy , że płakać nie wolno..
Małgosiu super temat,ja znowu jak mantrę powtórzę:Czytasz w myślach?
Temat dosłownie na czasie.Płacze bo muszę,bo potrzebuję ,bo mi lepiej.To nie oznacza że czuję się wtedy gorzej,nie.Czuję ulgę,czuję oczyszczenie,czuję że idzie coś lepszego ,dobrego a wszystko złe i gorzkie ze mnie właśnie uchodzi.Taki rodzaj oczyszczenia z toksycznych emocji i wszystkiego złego co się nagromadziło.Płaczę też bo jeśli coś mnie wzrusza to czemu NIE:)Właśnie TAK::)))Płacz to wrażliwość,to oznaka tego że czujemy!
Tak jestem BEKSA i dobrze mi z tym!A w smutku odnajduję Siebie,jestem wtedy bardziej wsłuchana w siebie i w to co się tam u mnie w środku dzieję.DziękujęMałgosiu za temat,bo jak najbardziej właśnie teraz dziś na czasie:)
There’s certainly a lot to find out about this topic. I love all of the points you made.
系統整合