Ten kto uważa, że słowa są bez znaczenia, nie zna ich mocy. Nie będzie potrafił z niej korzystać i co gorsza, zanim się o tym przekona może niechcący wyrządzić wiele złego.
Słowa leczą – słowa kaleczą. I chociaż to ty decydujesz o tym, co zrobisz ze słowem, które do ciebie trafia, to dobrze pamiętać, że nie wszyscy jesteśmy jednakowo odporni na to co dostajemy od drugiego człowieka. I nie wszyscy potrafimy dostrzec to, co kryje się za słowami.
Ważcie słowa.
Na dobry początek przez trzy sita.
Trzy sita Sokratesa
Pewnego razu, do Sokratesa przebiegł człowiek i zanim jeszcze otworzył usta i złapał oddech, mędrzec, widząc że szykuje się długa opowieść, poprosił:
– Zanim cokolwiek mi powiesz, przesiej to proszę przez trzy sita. Zastanów się najpierw, czy to co masz mi do powiedzenia, jest na pewno, bez żadnych wątpliwości prawdą?
– Cóż słyszałem jak o tym mówiono – powiedział zmieszany przybysz. – Ale nie mogę powiedzieć, że jest to na pewno prawda.
– A może zatem – zagaił Sokrates – jest to przynajmniej dobre?
– Nie, nie – zakrzyknął przybysz – wręcz przeciwnie!
– To może chociaż jest to przynajmniej pożyteczne? Czy jest konieczne aby to powiedzieć?
– Hm – nie powiedziałbym, żeby to było pożyteczne, a tym bardziej konieczne.
– Jeśli więc – powiedział Sokrates – nie jest to ani dobre, ani prawdziwe, ani konieczne – to po co o tym gadać??
****
Szedł raz po świecie Szklany Człowiek. Był wielki jak góry i bardzo dobry, a do tego mądry. Mimo, że wiedział wszystko, nigdy nie chwalił się swoją wiedzą, ale mówił: “myślę, że jest właśnie tak, ale pewności nigdy mieć nie można”.
Pewnego dnia, ktoś głupi i nierozsądny, rzucił w niego złym słowem, słowem ciemnym i ciężkim jak kamień. Dziś nie wiadomo już, czy stało się to ze złości, czy z przypadku, ale dość powiedzieć, że stało się nieszczęście.
Szklany Człowiek zadźwięczał jak szklanka, która spadła na podłogę. A potem pękł i rozsypał się na setki maleńkich kawałków.
Nikt nie był w stanie ich pozbierać, nikt nie mógł już niczego naprawić.
Uważaj na słowa, które rzucasz w drugiego człowieka, bo przecież nigdy nie wiesz do końca, które z nich okażą się ciężkie jak kamień i kto z nas, może być w środku właśnie takim Szklanym Człowiekiem.
Opowieść o Szklanym Człowieku, na podstawie “Bajki” – Beata Krupska -Warszawa 1989.
11 komentarzy
Mnie tę pierwszą historię swego czasu sprzedano z puentą: "i oto dlaczego Sokrates nigdy nie dowiedział się, że żona go zdradzała" 😉
a czy to było dobre, pożyteczne, albo konieczne?? Sokrates był mądrym człowiekiem 🙂
Ostatnia historia ma fajny przekaz 🙂
Właśnie czytam książkę Reginy Brett, w którym i ona pisze o tym, by powściągnąć język i pióro. Zanim coś powiesz, rozważ czy to coś miłego, czy to prawda i czy musisz to powiedzieć.
W Ohio rozpoczęto akcję z hebrajskiego zwaną "laszon ha-ra", co oznacza zły język.
Mówi się, że każda forma nowy, która może wywołać szkody takie jak cierpienie psychiczne, straty finansowe, ból fizyczny i zszarganą reputację albo obniżenie wartości człowieka w oczach innych to właśnie "zły język".
Aby brać udział w takiej akcji należy odwracać się plecami do ludzi plotkujących, obmawiających i złorzeczących. No cóż. Tak to widzą Amerykanie.
Ale czyż nie mają racji :)??
No tak- bo przecież, gdyby taka osoba miała świadomość, że źle robi mówiąc różne nieprzemyślane rzeczy to by tego nie robiła. I najlepiej nie słuchać takich ludzi, odwrócić się od nich, lub odejść. Gorzej, gdy ta osoba jest np. twoim przełożonym i nie masz jak odwrócić się, ani odejść
Świetny artykuł 🙂 i fajne przekazy w tekście.
Niestety, są ludzie, dla których słowa nie maja żadnego znaczenia. I którzy się nigdy nie zmienią. Piękny tekst.
Elizabeth: Małgosiu, jakże ważny jest Twój wpis w dobie śmiecionośnego gadania. Podoba mi się powiedzenie K. Prynda " Jedno znaczące zdanie zawiera nierzadko więcej mądrości niż opasła księga"
Jestem typem pisarskiej gaduły. To mądry tekst, bo uświadomił mi, jak źle mogę być odbierana przez ludzi, na których mi zależy, a bywam męcząca w piśmie:) Zdałam sobie sprawę, że także w tej kwestii, mniej, znaczy więcej. Wiola.
Dziękuję ….
Powinna być jeszcze przypowiastka o.. "Złodzieju czasu". Ludzie zawsze oceniają innych podług siebie i czasem… wydaje im się, że ktoś nie ma swoich obowiązków ani problemów, które być może nawet go przerastają, że nie mają zaplanowanego dnia (tygodnia, miesiąca, roku) albo myślą, że ktoś się nudzi i tylko "marzy" o tym, żeby w nawale największej nudy lub nadmiernych obowiązków podejmować gości herbatką i koniecznie musi posłuchać kolejnej opowieści (nawet prawdziwej), ale prawie obcej osoby i… przychodzą do nas stawiając nas przed faktem dokonanym – nie umówieni, bez konkretnej sprawy i nie wyjawiając nam celu swojej wizyty – dla nas mocno zaskakującej! – i nie pytając czy możemy poświęcić im nasz czas oddają się… słowotokowi. Mówią dużo, głośno i szybko o rzeczach, o które dla nas mają wagę "siódmej kolejności odśnieżania" – jak mawia mój kolega. A my – np. ze względu na szacunek do wspólnych znajomych staramy się zachować takt i nie dać do zrozumienia, że odwiedzający jest nieproszonym gościem. Ja osobiście nie chadzam nawet do wieloletnich i najbliższych przyjaciół nie uzgadniając tego wcześniej telefonicznie. Oni również nie zjawiają się u mnie bez uprzedzenia… Czy niektórzy ludzie nie mają w ogóle wpojonej kindersztuby, a może o niej w ogóle nie słyszeli ? Albo szukają tzw. "wolnego słuchacza" i zrzucają na innych zupełnie nieprzemyślanie potoki słów opisujących wielokrotnie i na różne sposoby te same własne, często negatywne emocje, które owego "wolnego słuchacza w żaden sposób NIE DOTYCZĄ !!! Na delikatne uwagi o braku czasu i czekających obowiązkach nie reagują zapewne z powodu zbytniego skupienia się na sobie. Może ktoś wymyśli krótką przypowieść o "Złodzieju czasu"… Pozdrawiam.