Jak polubić sport? Jak zacząć regularnie ćwiczyć? Jak się zmusić do tego, żeby wstać zza biurka i żeby ta aktywność naprawdę weszła nam w krew? Ze statystyk wynika, że wbrew temu co nam się wydaje, regularną aktywność fizyczną ma tylko niewielka grupa z nas.
O sporcie mogę mówić długo i na własnym przykładzie, a zasadniczy powód tego jest taki, że on naprawdę działa i to nie tylko na nasze zdrowie fizyczne, ale także to emocjonalne, psychiczne. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że bez aktywnego ciała, nie ma mowy o pełnym zdrowiu i dobrym samopoczuciu.
Kiedy ktoś nas zapyta, czy ćwiczymy, większość odpowie, że „tak – trochę” – faktem jest jednak, że zwykle są to aktywności incydentalne, bardzo nieregularne. Same badania na ten temat mnie rozbawiły. Sześciu na dziesięciu badanych (61%) deklaruje, że w ciągu ostatniego roku uprawiało sport. Większość jednak dodaje również, że działo się to… sporadycznie.
To trochę tak jakby powiedzieć, że jemy zdrowo. Zwykle w co drugi wtorek;) Albo po weekendzie, kiedy mamy w głowie i w żołądku za dużo i po prostu nie mamy na to ochoty;).
O ile w okresie wiosny i lata faktycznie nasza aktywność jest większa: jeździmy rowerem, uprawiamy sporty na wakacjach, o tyle w sezonie jesienno- zimowym drastycznie spada.
Duży wzrost obserwujemy w styczniu, kiedy do klubów fitness napływa fala sportowców niesionych przez postanowienia noworoczne, których ja osobiście nie znoszę. Ten tekst jest zresztą próbą zerwania z oczekiwaniem na lepszy moment do uprawiania sportu: nie czekajmy do nowego roku, do wiosny, do lepszej dyspozycji, do czasu, aż będziemy mieć czas.
Najlepszy moment, żeby zacząć i żeby wytrwać w tym, co się zaczęło jest dziś. A czemu warto? Czytaj dalej!
Jak polubić aktywność fizyczną, sport i czemu warto? Jak zacząć ćwiczyć? Najpierw w punktach!
Na początek w punktach – być może będzie prościej je sobie wydrukować i powiesić w widocznym miejscu!
- Podejmij decyzję o rozpoczęciu ćwiczeń i nie odkładaj jej na kiedyś.
- Ustal plan – optymalnie, jeśli na początek zaplanujesz 2-3 treningi w tygodniu i jeśli zarezerwujesz na nie każdorazowo około godziny. To nie znaczy, że masz np. biegać godzinę, ale niech Twoje wyście z domu, ma jakieś ramy, niech nie będzie to tylko kwadrans dla zabicia wyrzutów sumienia;)
- Trzymaj się planu – minimalnie przez miesiąc. Nie dyskutuj z motywacją, po prostu to rób. Jeśli świat się nie wali, nie jesteś chora ani nie ma naprawdę ważnych powodów, żeby odpuścić, nie odpuszczaj!
- Jeśli masz swoją ulubioną dyscyplinę, skup się na niej i w miarę możliwości spróbuj czegoś nowego.
- Jeśli nie wiesz co lubisz, a samo słowo „sport” wywołuje u Ciebie ochotę na ucieczkę, musisz potestować. Nie każdemu będzie pasowało bieganie czy joga. Warto jednak popróbować i nie zniechęcać się tym, że na początku idzie średnio.
- Nie wymagaj od siebie za dużo! Nie porównuj się z innymi! Zawsze będą gorsi i lepsi od Ciebie.
- Nie szukaj wymówek, szukaj możliwości.
- Oprócz treningów, wprowadź do swojego życia spontaniczny ruch. Nawet 5 minut 5 razy dziennie ma znaczenie!
Dlaczego warto regularnie ćwiczyć? Fizyczne aspekty ruchu
I tutaj, pewnie większość osób myśli o fizycznych aspektach ruchu, które są oczywiście szalenie ważne, ale są też pewną oczywistością, o której nie ma sensu powtarzać po raz kolejny. Wspomnę tylko, że utrzymanie zdrowia fizycznego, jest ogromnie istotne dla naszej ogólnej satysfakcji z życia i jeśli mówimy o odpowiedzialności za siebie, za innych, za to jak funkcjonujemy w świecie, to z całą pewnością dbanie o to, byśmy mogli cieszyć się sprawnością dużo dłużej niż przez 40 czy 50 lat, powinno być naszym priorytetem.
W dzisiejszym świecie sport jest dużo ważniejszy niż jeszcze nawet 30 czy 40 lat temu, bo zwyczajnie mamy coraz mniej okazji do ruchu, spontaniczna aktywność w niektórych przypadkach spadła praktycznie do zera i musimy to sobie jakoś rekompensować.
W dobie pracy zdalnej, czy dojazdów do biur autem zaparkowanym w podziemnym garażu, gdzie zjeżdżamy windą, często spędzamy całe dnie siedząc – a większość naszych mięśni nie ma szansy nawet się poruszyć, nie mówiąc już o jakimś większym wysiłku.
Jednocześnie rośnie średnia długość życia ( ostatnio w związku z pandemią trochę spadła, ale dziś i tak żyjemy dużo dłużej niż np. w latach 70-tych). I o ile wspaniale jest długo żyć, o tyle długie życie w chorobie, z ograniczoną sprawnością, już wcale nie wydaje mi się takie atrakcyjne.
Mój dziadek dożył 95 lat, ale do późnych lat 80 jeździł rowerem, uprawiał ogródek, był aktywnym uczestnikiem życia.
Ciało jest jak maszyna. Jeśli jej nie używasz, nie będzie pracowało dobrze.
Tu wspomnę tylko o zdrowym rozsądku, którego niestety wielu osobom zaczynającym przygodę ze sportem, szczególnie w średnim wieku, brakuje. Pamiętaj! Nie musisz biegać maratonów! Nie musisz jechać w Himalaje! Wielu z nas nawet nie powinno! Bagatelizowanie sygnałów wysyłanych przez ciało jest również przemocą, a obciążanie się aktywnością w sposób niewspółmierny do naszych możliwości czy sił kończy się wcale nie lepszym zdrowiem, a bywa, że poważną kontuzją, chorobą, udarem, zawałem!
We wszystkim potrzebny jest umiar i zdrowy rozsądek!
Psychologiczne aspekty ruchu
Te są nie do przecenienia i ruch bez żadnej przesady jest traktowany przez wielu specjalistów jako jeden z najważniejszych elementów prewencji chorób psychicznych i problemów z samopoczuciem!
Ruch poprawia nastrój, wpływa na regulację hormonów i neuroprzekaźników, pomaga rozładować stres, wpływa na jakość snu, na odporność na sytuacje trudne, buduje wytrwałość, psychiczną siłę, pomaga utrzymać motywację, nadaje naszym procesom myślowym pewnej higieny.
Każdy kto regularnie uprawia sport wie, że problemy, trudności, stresy, najlepiej wybiegać, wypływać, wytańczyć. To wiedzieli już ludzie pierwotni, którzy mieli przecież całe skomplikowane rytuały związane właśnie z różnorakimi aktywnościami. Człowiek nigdy nie był stworzony do tego, aby wyłącznie siedzieć na tyłku!
Badania dowodzą, że dzięki ruchowi można zapobiegać rozwojowi depresji, że aktywność ułatwia jej leczenie i że budowanie fizycznej siły wzmacnia także odporność psychiczną.
Ruszaj się, żeby zdrowo żyć, a nie żeby schudnąć!
W dzisiejszych czasach, nad czym ubolewam, ruch sprowadza się jednak do głównego aspektu związanego z odchudzaniem. Rządzi kultura diet, dbania o formę nie po to, żeby zdrowo żyć, ale po to, żeby „wyglądać”. W dbaniu o sylwetkę nie ma niczego złego, ale idea robienia „formy na lato”, pozbywania się brzucha, boczków, rzeźbienia w sobie jak w kawałku gliny, najczęściej zawiera w sobie wiele przemocy, nienawiści, niezadowolenia z siebie.
Napisałam o tym obszernie w e-booku o ciele i tam Was odsyłam – ale naszym celami, motorem do działania w każdej zmianie, która nas dotyczy powinna być miłość do siebie, a nie walka ze sobą!
Jeśli świat każe Ci walczyć z tym czy owym, to jest to słaba motywacja do tego, aby wytrwać w postanowieniach, aby naprawdę pokochać ruch, aby stał się on ważną częścią naszego życia.
Jeśli nie robisz czegoś z miłości – do siebie, do tego samopoczucia po, jeśli nie czujesz w środku, że coś Ci służy, a czujesz przymus, niezadowolenie, wieczne rozczarowanie sobą, uwierz mi: na dłuższą metę nic z tego nie będzie.
Jak pokochałam sport? Moja historia!
Mój historia jest nietypowa, ponieważ pomijając nienawiść do wf w szkole, skutecznie wspomaganą przez braki edukacyjne nauczycieli, zawsze byłam dosyć aktywna. Kto pamięta przymusowe biegi bez przygotowania organizowane regularnie co roku? Wyśmiewanie braku talentu? Osobiście uważam, że jest to okropny rodzaj przemocy i kiedy słyszę, że nadal się takie metody stosuje, chce mi się płakać.
Miałam w życiu przerwy w regularnej aktywności, a do obecnej wróciłam już na dobre 2,5 roku temu.
W sezonie jeżdżę na rolkach, poza sezonem biegam, chodzę na siłownię, na jogę, pilates, staram się dbać o ciało wszechstronnie i łączyć aktywności mocno intensywne (takie lubię) z tymi mniej intensywnymi, ale za to wspierającymi wewnętrzną siłę, balans, postawę.
Dla wielu osób moja metamorfoza jest spektakularna i prawdą jest, że za co najmniej 50 % sukcesu w niej odpowiada sport.
Jednak tak jak napisałam wyżej: to jest efekt uboczny. Najbardziej mnie cieszy sprawność mojego ciała, jego siła, wytrzymałość, mój hart ducha, który wzrósł nieporównywalnie przez ostatnie lata.
Nie wyobrażam sobie życia bez sportu i wiem, że można ten nawyk, ten stan wypracować, a przede wszystkim wiem, że warto to robić! Więcej tutaj!
Wasze historie
Wynika z nich przede wszystkim, że nigdy nie jest za późno!
„Zaczęłam biegać w wieku 50 lat, namówiła mnie córka – napisała Asia. Żadne cuda wianki, dziś biegam maksymalnie 5 km – 3-4 razy na tydzień, ale to jest absolutnie wspaniałe! Zaczynałam od marszobiegów, bez specjalnych ubrań, w zwykłych butach, u mnie w parku. Trochę się na początku wstydziłam, ale szybko mi przeszło. Nienawidziłam biegania całe życie, dopiero takie powolne wchodzenie w sport, bez przymusu, dało mi szansę, żeby to polubić. Dziś mam 53 lata i czuję się lepiej niż wtedy, kiedy miałam 40!”
„Ja w wieku 47 lat zaczęłam uczęszczać na pole dance. Aktywność fizyczna znakomicie wpływa na umysł i ciało” – napisała ivvmarak na Instgramie.
„Nawyku systematycznego biegania nie wyrobiłam w sobie ani w 6 tygodni, ani w 3 miesiące, ale w 2 lata! – pisze Krysia. Wystarczą 2-3 km.”
Wszystkie aktywne osoby mówią właściwie to samo: zacznij! Nie czekaj! Wybierz coś! Daj się oczarować!
I na koniec
Cytat z Willa Smitha, który można z powodzeniem zastosować do praktycznie każdej dyscypliny sportu.
„Kluczem do życia jest bieganie i czytanie. Kiedy biegasz jest taki mały człowieczek, który do Ciebie mówi: jestem zmęczony, zaraz wypluję swoje wnętrzności, jestem tak bardzo zmęczony, nie dam rady biec dalej. I masz ochotę się poddać. Kiedy nauczysz się pokonywać tego małego człowieczka, gdy biegasz, nauczysz się, jak się nie poddawać, gdy rzeczy w Twoim życiu staną się naprawdę trudne. Bieganie to pierwszy klucz do życia.
Czytanie. Powód, dla którego czytanie jest takie ważne. Gdzieś tam były miliony milionów ludzi, którzy żyli przed nami wszystkimi. Nie ma żadnego nowego problemu, który możesz mieć. Z rodzicami, ze szkołą, z chłopakiem, z czymkolwiek innym, nie istnieje problem, który możesz mieć, a którego już ktoś wcześniej nie rozwiązał i nie napisał o tym książki”.
Mam nadzieję, że chociaż część z Was zachęcę do regularnego uprawiania sportu!
A w sprawie książek, polecam Wam oczywiście także moje! 🙂